prałatów i niektórych panów mego królestwa, którzy byli obecnymi na soborze Konstancyjskim, wiele słyszałem przyznawanych im pochwał i zalet. Bo przypuśćmy, jak rzeczywiście było, że w obec przeciwnej strony, albo w przytomności ich podwładnych, nie raz jeden, ale po wiele kroć i w wielu miejscach rozpowiadali, że sprawiedliwość jest po tamtej stronie, my zaś żądamy rzeczy niesłusznych, i że za nie wcale nie są winni nam odpowiadać; mogli przez to swoich podwładnych, a nawet obcych przeciw nam uprzedzić i skłonić ku obronie strony przeciwnej. Znośniejsza to jeszcze, że chcieli tych usługiwać sprawie, których sobie przed innemi wybrali za przyjacioł, i że ich wspierać postanowili. Ale to mi było bolesném, że mnie, który ich nigdy nie obraziłem, i zwolenników moich spotwarzyli, i sławę naszą przed całym oczernili światem. Za czém poszło, że nadzieja trwałego pokoju, który Posłowie Waszej Świątobliwości zjednać mieli, całkiem dla mnie znikła; a przeciwnicy moi, świadectwem ich ośmieleni i ozuchwaleni, trudniejszymi się stali do zawarcia zgody. Ale nie nowa to rzecz wcale u przeciwnej strony, że sławę moję wszelakiemi, na jakie się zdobyć tylko mogą sposoby, usiłują szarpać: albowiem i przez Jana Falkemberga mnicha, którego Wasza Świątobliwość słusznie trzyma w więzieniu, i po wiele kroć wprzódy już mnie hydzili i spotwarzali, jakobym miał być wrogiem niebezpiecznym dla kościoła i wiary chrześciańskiej. Co ja atoli zdziałałem, bądź-to w wojnach toczonych z tymi, którzy się zowią służebnikami wiary, bądź w pokoju i przymierzach zawieranych z innymi, i w nawracaniu pogan do prawej wiary, o tém nie tak słowa jak czyny same świadczą. Kiedy mnie dawniej wciągnęli koniecznie do wojny, potargawszy sojusze trwałej między nimi a królestwem mojém zgody i pokoju, przy łasce i pomocy Bożej starłem ich potęgę w boju, i większą część ich krajów pod moje zagarnąłem panowanie, a ci, którzy się opierali, legli pod mieczem. W zdobytych zaś krajach nigdy nie wywierałem srogości, ale owszem największą okazywałem ludzkość; a potém skłoniwszy się do zgody, kraje rzeczone wraz z jeńcami za niewielki okup im zwróciłem. A gdy oni powtórnie pogwałcili przymierze, ja zaś wtargnąłem do ich ziemi, i pobrałem przemocą liczne i najcelniejsze ich warownie, na wstawienie się przecież Najwyższego biskupa, który pod ów czas władał na stolicy, wniesione przez Lozańskiego biskupa, posła papieskiego, i na prośbę Jego Królewskiej Miłości Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, cofnąłem moje wojska, i nie dozwoliłem pustoszenia ich ziemi; zgodziłem się owszem na rozejm, ufając, że ta powolność z mojej strony sprowadzi ich na drogę słuszności i sprawiedliwości, i skłoni do utrzymania stałego pokoju. Tuszyłem, że nie mało mnie to wywyższy, gdy takim rozjemcom i namowcom okażę się uległym; i za największe uważałem sobie to zwycięztwo, że tak srogich i mści-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/218
Ta strona została przepisana.