Po odprawieniu posłów Apostolskiej Stolicy, Władysław król Polski zwiedzał trzynaście miast swojej ziemi Spiskiej, a opatrywany we wszystko wraz z rycerstwem swojém, oczekiwał przez dni kilkanaście przybycia Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego. Ale gdy ten długo z przyjazdem się opóźniał, Władysław król opuściwszy ziemię Spiską, przez Sobinow i Bardyów na Niedzielę Kwietnią przybył do Krosna, a na święta Wielkanocne do Przemyśla, wyprawiwszy Zbigniewa z Brzezia marszałka królestwa Polskiego i Zawiszę z Oleśnicy do Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, aby mu wymówić jego niedbałość, jakiej się dopuścił względem króla Władysława, zaproszonego do Węgier przez posły i listy. Któremu gdy o tém poselstwie oznajmiono, usprawiedliwiał się przed posłami królewskimi, oświadczając, „że mu to było bardzo bolesno, ale dla niesposobnego zdrowia nie mógł przybyć; że to uchybienie inną spieszniejszą usługą wynagrodzi, teraz zaś prosi o przebaczenie winy.“
Wyjechawszy z Przemyśla, przybył Władysław król Polski do Sanoka, gdzie nowego napotkał znowu posła od Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, to jest Andrzeja Balickiego, szlachcica Polskiego, który przyprowadził z sobą liczny zastęp rycerstwa, i najusilniejszemi prośby błagał i namawiał króla, „aby raczył powtórnie wybrać się do Węgier, i z królem Zygmuntem zjechać w Koszycach.“ A gdy król Władysław odmawiał i ciągle się prośbom posła opierał, czyniąc wyrzut Zygmuntowi, że sobie z niego poprzednio zażartował, rzeczony poseł oświadczył, że głową mu swoją odpowie, jeżeli król Zygmunt do Koszyc nie przyjedzie. Na tak niezwykłe więc zapewnienia dawszy się król Władysław namówić, z Sanoka ruszył powtórnie do Węgier, i przez Stropków i Preszow dnia jedenastego Maja przybył do Koszyc. Atoli nie zastawszy w Koszycach króla Zygmunta, i z wielkiém zmartwieniem ośm dni tu przeczekawszy, ósmego dnia wraz z całym dworem wybierał się w drogę z powrotem. W samę atoli chwilę wyjazdu króla Władysława nadjechał król Zygmunt, a opóźnienie swoje tłumacząc częstą słabością,