jako i wszystkich gości potrzeby hojnie opatrywał. Przez dni kilka odbywały się narady obu królów wraz z ich panami o królestwie Czeskiém pod ów czas pozbawioném rządów; nakoniec król Polski Władysław taką Zygmuntowi królowi dał ostateczną radę: „aby wszystkie inne sprawy opuściwszy, jak najrychlej pośpieszył do Czech, a po załatwieniu spraw publicznych, starał się utłumić podnoszące się na nowo po śmierci króla Wacława odszczepieństwo Wiklefitów, tudzież innych burzycielów zamachy.“ Ale król Zygmunt odpowiedział, „że o wierze i przychylności Czechów bynajmniej nie wątpi, i że wszystka starszyzna i celniejsi tego królestwa mężowie już-to osobiście, już przez listy, przychylność mu swoję oświadczyli.“ Nie usłuchawszy przeto zbawiennej rady króla Polskiego Władysława, który nawet obiecywał wesprzeć go swemi posiłkami, gdyby mu wypadło ruszyć zbrojno do Czech, przedsięwziął tegoż roku wyprawę przeciw Turkom. Gdy zaś Władysław król dowiedział się o wielkiém poróżnieniu Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego z żoną Barbarą, wysłał Janusza z Tuliszkowa kasztelana Kaliskiego do Węgier, za którego sprawą nastąpiło pojednanie obojga królestwa. Nalegał potém rzeczony Janusz kasztelan Kaliski na króla Zygmunta o wydanie wyroku w sprawie toczącej się między nim a Krzyżakami, a to tak gorąco i usilnie, że nawet pojechał z nim na wyprawę Turecką. I nie przestał nalegać, aż wreszcie wyrok wydany został w Wrocławiu.
Wacław król Czeski, dręczony ustawicznemi nieszczęściami, które spowodowała jego gnusność, a w skutek tego tknięty paraliżem, zachorował, i w ośm czy dziesięć dni, wypisawszy imiona odszczepieńców, których był skazał na stracenie, i nie doczekawszy się przybycia Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, brata swego, którego usilnie wzywał wraz z innemi książęty i przyjaciołmi, zakończył życie we Środę, dnia siedmnastego miesiąca Sierpnia. Panował lat pięćdziesiąt pięć, żył zaś dwoma laty tylko więcej. Ciało jego przeniesiono naprzód na zamek do kościoła Ś. Wita, a potém do pałacu królewskiego, i za przezorném staraniem opata Królodworskiego, z obawy napadu i gwałtowności Wiklefitów, w nocy pochowano, bez żadnej okazałości pogrzebowej. Zofia królowa nie śmiała wniść do miasta. Gdy potém odszczepieńcy rzeczony klasztor plądrowali, i sprzewracawszy groby królewskie powyrzucali z nich zwłoki, rybak królewski nazwiskiem Muska podniósł ciało króla Wacława, którego wielce