Zygmunta poczęło ustępować przed nimi, wydobyli się szczęśliwie z matni. Król Zygmunt zaś mniemając, że Czesi nie z woli i rozmysłu ale z bojaźni przed nim uciekli, ruszył także obozem; a zaufany w znacznej liczbie wojska, i pewny że był bezpiecznym, z pomieszanemi tłumy, bez porządku i szyku postępował, żadnej nie spodziewając się napaści, i dozwalając żołnierzom oddalać się i rozbiegać po włościach; gdy z nagła ukazały się Czeskie zastępy, i z wielkim krzykiem na rozpierzchłych i nieprzygotowanych uderzyły. Pierwszych zaraz, którzy się opierać chcieli, przełamawszy i zniosłszy, innym potém wsiedli na karki. Wielu wtedy znakomitych rycerzy, którzy sromali się ucieczki, legło na placu albo poszło w niewolą. Sam król Zygmunt lękając się, aby nie wpadł żywy w ręce nieprzyjacioł, z cofającemi się tłumy swego rycerstwa zbiegł do miasta Niemieckiego Brodu (Deutschbrod), które do jego państwa należało. Czesi z dopuszczenia Bożego, po krótkiej i nie trudnej walce, wielkie odnieśli zwycięztwo, opanowawszy obóz królewski i znakomite zdobywszy łupy. Nazajutrz po tej bitwie złupili miasto Górę, a potém oblegli Niemiecki Brod, w mniemaniu, że w nim znajdował się król Zygmunt (który ztąd atoli nocy poprzedniej obawiając się oblężenia umknął) i do wież i murów tego miasta z najsilniejszych dzial szturmowali. Zawisza Czarny z Garbowa, rycerz Polski, chociaż mógł pierwej, nim Czesi miasto oblegli, wynieść się z niego bez szkody, osądziwszy jednak, że nie zgadzałoby się to z jego godnością i sposobem myślenia, aby odstępował przedniejszych rycerzy króla Zygmunta, którzy z nim razem schronili się do Niemieckiego Brodu, i opuszczał obywateli wiernych temuż królowi, postanowił w mieście pozostać, i dopóki mógł bronił go mężnie z drugimi od szturmujących Czechów. Ale gdy za zdradą niektórych mieszczan nieprzyjaciel miasto opanował, poimano Zawiszę Czarnego szlachcica Polskiego, wraz z innymi rycerzami Polskimi, Czeskimi i Niemieckimi, i odprowadzono do Pragi, gdzie przez długi czas ciężkie ponosili więzy. Ta więc niewola Zawiszy Czarnego nie dozwoliła z zrządzenia przeciwnego losu dokończyć układów o małżeństwo Władysława króla Polskiego z Ofką królową Czeską. Zyżka, głowa stronnictwa odszczepieńców, wsławiwszy się w tej bitwie, coraz większą zyskiwał wziętość, i srożej prześladować począł katolików i ich kościoły. Nie ścierpiał już odtąd żadnego obrazu ani posągu Świętych, ani pozwolił, aby który z księży dawnym obyczajem w kościelne szaty przybrany nabożeństwo odprawiał. Spalił nareszcie miasto Niemiecki Brod, które przez lat czternaście potém wyludnione pustkami stało. Pipo Florentczyk na tę wojnę przyprowadził był z Węgier piętnaście tysięcy konnego rycerstwa, lecz gdy mu wypadło przeprawiać się po zamarzłej rzece, pod wielkim ciężarem załamał się lód, i wielu bardzo rycerzy potonęło.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/271
Ta strona została przepisana.