pieża, jako i niektórych królów i książąt katolickich, z których wielokrotnemi poselstwy i listy usiłował usprawiedliwić się i oczyścić. Chcąc przedewszystkiém wybić je z głowy Zygmuntowi królowi Rzymskiemu i Węgierskiemu, posłał mu na umówiony czas i miejsce w zbrojnym posiłku przyobiecany poczet pięciuset ludzi, pod dowództwem Piotra Miedźwiedzkiego, i z pomocą Henryka z Rogowa podskarbiego królestwa, który miał potrzeby ich opatrywać. Ruszyło rzeczone wojsko w pochód przez Oświecim, Raciborz, Opawę i Tarnawę (Cornovia); a wkroczywszy do Moraw, zdążało ku Ołomuńcowi, miejscu naznaczonemu przez króla Zygmunta, znosząc i odpierając ze wszech stron napaści czynione od miast i zamków nieprzyjacielskich. A gdy przybyło pod Ołomuniec, Albert książę Austryi, zięć króla Rzymskiego Zygmunta, który był zamierzył wyprawę przeciw Czechom, buntownikom i odszczepieńcom, i pod ów czas stał w Ołomuńcu z zbrojną siłą Austryaków, Węgrów i Niemców, nie dozwolił mu wejść do miasta, bojąc się już-to zatargów między swoim ludem a Polakami, już zdrady ze strony Polaków; miał bowiem posiłki te w podejrzeniu, z przyczyny wkroczenia do Czech książęcia Zygmunta Korybuta i rycerzy Polskich. Zaczém Polacy, postawszy pod Ołomuńcem w gołém polu przez dni piętnaście, z obawy, iżby przeważniejszy siłą nieprzyjaciel nie wsiadł im na karki, niepewni zwłaszcza, azali książę Albert przybyłby im z Ołomuńca na pomoc, zwinęli obóz i wrócili szczęśliwie do Polski. Władysław król Polski, wielu Polaków, którzy wbrew jego zakazowi wybrali się byli z książęciem Zygmuntem Korybutem do Czech, pokarał zabraniem na skarb majątków, jeśli jakie posiadali, innych na wieczne wskazał wygnanie.
Władysław król Polski, zwiedziwszy Wielkopolskę, wrócił w Krakowskie, a ztąd udał się znowu na Ruś, gdzie gdy zabawia, narodził mu się z Zofii królowej Polskiej w Krakowie dnia ostatniego Października, we Wtorek, w wigilią Wszystkich Świętych, syn pierworodny. Wiadomość o tém nadesłana do Przemyśla wielce uradowała króla Władysława i naród wszystek. Po jej otrzymaniu król przez cały dzień nie wychodził z kościoła, ale wszystek czas trawił na modlitwie, dziękczynieniu Bogu i pobożnych uczynkach. Chrzest nowo narodzonego dziecięcia odłożono na później; a tymczasem Władysław król Polski posłał do Marcina V papieża pisarza swego Marcina z Goworzyna kanonika Gnieźnieńskiego, z oznajmieniem o narodzeniu potomka, i prośbą, „aby raczył być