Apostolskiej, podjął wszelkie starania i trudy, w celu wyjednania pokoju Szlązkim książętom, i o nich osobnemi a pełnemi najlepszych nadziei listami doniósł Konradowi biskupowi Wrocławskiemu i innym Slązkim książętom; Konrad jednak biskup Wrocławski i książęta Szlązcy, lekce ważąc takowe pośrednictwo, i mniemając, że więcej dla Czechów niżeli dla nich przyniosłoby korzyści, odpowiedzieli, że go wcale nie potrzebują. Elektorowie bowiem cesarstwa i panowie Niemieccy złożyli liczny zjazd w Norymberdze i na naleganie Marcina V papieża ogłosili wyprawę przeciw Czechom odszczepieńcom, zmierziwszy sobie dowództwo Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, jakoby ten w wojnach, zwłaszcza z Czechami prowadzonych, zawsze był nieszczęśliwym, i wszystkich klęsk od Czechów doznanych stał się przyczyną. Gdy więc dla dzielniejszego i pomyślniejszego prowadzenia wojny podniosły oręż całe prawie Niemcy Nadreńskie, połączyli się z niemi przyzwani od elektorów Szlązcy książęta. W tej nadziei odrzucali z niechęcią pośrednictwo Zbigniewa biskupa, dążące do wyjednania pokoju. Mniemali przytém, że Czesi koniecznością zmuszeni sami o pokój prosić ich będą. I na Polaków sarkali obelżywie, że wtedy dopiero wstawiali się za Czechami, gdy poznali, że im ostateczne groziło niebezpieczeństwo. Odrzuciwszy zatém zbawienne rady, sposobili się wraz z ludem swoim do wojny i wspierania zbrojną pomocą elektorów cesarstwa. Ci w oznaczonym czasie zebrawszy z całych Niemiec wielkie i potężne wojsko, wsparte posiłkami Henryka kardynała Anglii, biskupa Winczesterskiego (Wintoniensis), przybyłego osobiście z tysiącem Angielskich łuczników, ruszyli do Czech. Były-to ogromne siły, sposobne jak mniemano nie tylko do pokonania ale i wywrócenia do szczętu królestwa Czeskiego. Podzielono je na trzy oddziały. Książęta Saxonii i miast nad brzegiem morza Niemieckiego leżących (Stagnales civitates) stanęli na pierwszém miejscu. Drugi zastęp składał się z rycerzy Frankońskich, pod dowództwem Fryderyka margrabi Brandeburskiego. Trzeci z Nadreńców, Bawarów i Szwabów, których prowadził arcybiskup Trewirski. Wojsko to wkroczywszy do Czech, ogniem i mieczem pustoszyło miasta i włości, i krwawe między Czechami rozpoczęło rzezie. Obległo potém miasto Tachow i osłabione przemocą wzięło. Ale nareszcie Prokop Czech, głowa Kacerzów, i Biedrzych, ksiądz ubogiego i nizkiego rodu, przywódzca Orebitów, którzy dla biegłości w sztuce wojennej i doświadczonego w bojach powodzenia wszystkiemi u Czechów odszczepieńców wojnami kierowali, zebrawszy jak tylko mogli najliczniejsze wojsko, w większej części z chłopów złożone, wyszli zbrojno przeciw elektorom cesarstwa, i pod miastem Tachowem, kędy stały jeszcze Niemców obozy, postanowili jak najrychlej bój stoczyć, aby lud nie upadł na duchu.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/337
Ta strona została przepisana.