Twoich dzieł i zasług uwielbienia godnych,
I wielkości umysłu, nie zamierzam opisywać,
Szczupłe bowiem nie objęłyby ich pargaminy:
Sława twoja rozległa się głośno po całym świecie.
Ale jaki był twój koniec, i jakiej śmierci ciosem
Zgładzony poległeś, słabém wyśpiewam pieniem.
Roku tysiącznego czterechsetnego dwudziestego
Ósmego (ach! rok to dla wszystkich żałosny)
Zamierzył wyprawę przeciw Turkom z wielką potęgą
Zygmunt król Rzymski i Węgierski.
A gdy zamek Gołubiec, osadzony na szczycie wysokiej
Góry, podle której Dunaj nurty swoje toczy,
Zdobyć usiłuje, i wszelkie natęża siły,
Zwalczony orężem Frygijskim i rozproszony,
Uległ, i odbił od brzegu na falach Dunaju.
Nie opuścił ciebie, nagląc stałego w oporze
Do powrotu: ale ty, wierny twojej sławie,
Za hańbę i występek miałeś własne zdrowie
Ratować, część swych braci odbiegłszy w przygodzie,
Kiedy śmierć zgubne na nich wymierzała ciosy,
I nic nie zostawało jedno zgon chwalebny.
Błyszczą pola orężem, sroży się Mars zapalczywy,
Tuman się wznosi, hukiem powietrze pogrzmiewa.
Jak straszna wojna! ile w tej wojnie potoków
Krwi płynie! pola całe zasłane trupami.
Widząc cię wśród braci uniesionego zapałem,
Z groźnym mieczem i w błyszczącej złotem zbroi,
Rzekł Turek: Cóż to? czy srogi ów syn Tetydy,
Którego tyle wieków więziły Orku otchłanie,
Wyrwawszy się z Erebu, wypada na mordy Frygów?
Czy nowy Ajax z nami bój wszczyna zawzięty?
Widzę jego postać straszną, poznaję zbroję Wulkana:
Któż jest, chcę wiedzieć, ten Marsowej siły bohater?
Gdy z tarczą i oszczepem w ręku uderza na nieprzyjaciela,
Wstrzęsły przyłbicę Spartana niezliczone ciosy,
I grad pocisków chłosnął po łuszczastej zbroi.
Giniesz rycerzu, i z orężem upadasz na ziemię,
Wyziewając ducha razem z krwią purpurową.
Niestety! ciało i niepogrzebane kości twoje
Wydał los srogi na pastwę dzikiemu zwierzowi,
I ptastwu na szarpaninę. Głowę odciętą od ciała
I uwalaną w prochu zaniesiono Amuratowi.
Straty twojej nie może dość opłakać ojczyzna,
Której byłeś gwiazdą, gdziekolwiek się obróciłeś.
Kiedy twoje wielkie czyny rozpamiętywam,
Pierś żałosna wylewnym wzbiera potokiem,
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/342
Ta strona została przepisana.