Łzy spływają po twarzy i smętne roszą lica.
O! Ty, którego zowiemy władcą świata całego,
Jakież wtedy układałeś wyroki? mógłżeś patrzeć,
Jak twoich mordowano rycerzy, a grono wybranych
Smutném westchnieniem żaliło się ich straty?
Pewnie sam ręką zasłaniałeś swoję twarz i oczy.
Nie wiem, azali was nazwać mogę, rycerze,
Szczęśliwszemi, których los od śmierci ochronił;
Czy tych raczej co w boju pod mieczem polegli,
I z życiem swe zarazem skończyli cierpienia.
Wy w niedoli, na twarde wydani przygody,
Schylacie jęcząc karki pod jarzmem żelazném,
Bez nadziei powrotu do ojczystych progów.
O! pożądańsza stokroć śmierć, niż żywot taki,
Który ducha udręcza: bogdajby was wiary
Nie pozbawił. Wy wreszcie, którym los łaskawszy
Po mnogich trudach, mękach i niewoli,
Dał już szczęśliwość, wolni ziemskiej zmazy,
Składajcie w modłach Bogu dziękczynienia;
Pomnąc i na tego, który z wami społem
Wolał krew mężnie przelać, niż żywot ocalić:
Aby Wszechmocny, Syn czystej Dziewicy, przyjął
Duszę czci i chwale jego poświęconą,
Tam, kędy światło, gdzie jest żywot wieczny.
Napisał zaś ten nagrobek Adam Świnka, szlachcic herbu Świnka, pisarz królewski, kanonik Krakowski, wieszcz Pieryjskim duchem natchniony. Byłby on więcej pism wydał na zaszczyt ojczyzny, gdyby go wczesna śmierć nie była zabrała.
Z Wielkiej Polski Władysław król wróciwszy w Krakowskie, uroczystość Wniebowzięcia N. Maryi obchodził w Wiślicy. Z Wiślicy zaś pojechał do Sandomierza, gdzie zatrzymał się przez święto Narodzenia N. Maryi. Przybył tam do Króla Jego Miłości Focyus arcybiskup Kijowski, Greckiego rodu i wyznania, z licznym i okazałym dworem, w celu załatwienia niektórych spraw swego kościoła, którego król przez dni kilka wspaniale podejmował i hojnemi uczcił darami. Nadto książęta Mazowieccy, Ziemowit, Kazimierz i Bolesław, z wszystkiemi ziemiami i lennikami swemi, składali Władysławowi królowi Polskiemu, siedzącemu w koronie i ozdobach królewskich na majestacie, podle wieży zamku Sandomierskiego ustawionym, hołd publiczny wierności i posłuszeństwa;