Zygmunt król Rzymski; że sam aniby na to był zezwolił, ani tak dawnego zamiaru postanawiał przywieśdź do skutku, gdyby nie prośby i rady Władysława króla Polskiego. Tym ulegając, dał już wyraźne zezwolenie, i nie godzi mu się cofać swojego słowa, ani porzucać zaczętej sprawy, o której rozeszła się już wiadomość między ludźmi, bez ściągnienia na siebie najzelżywszej obmowy i niesławy.“ Z taką odpowiedzią wrócili posłowie królewscy. Książę zaś Witołd, poduszczany radami i swoich i obcych, w nadziei, że hojnością darów i obietnic zdoła przezwyciężyć opór Władysława króla i Polaków, coraz więcej łudząc się ponętą korony, i ostrząc w sobie tę wielkości żądzę, którą i sąsiedni książęta i właśni poddani pochlebnemi słowy w nim podsycali; wysłał do Zygmunta króla Rzymskiego, przebywającego wtedy w Wiedniu, Bartłomieja z Opawy, pisarza swego, który pod ów czas był razem pisarzem ziemskim Krakowskim; który przez całe lato, jesień, zimę i wiosnę nie przestał nalegać, „aby książęciu Witołdowi przesłał jak najrychlej koronę królewską i inne godła do koronacyi służące.“ Temu gdy potém zarzucono zbrodnię obrażonego majestatu, złożeniem przysięgi, aczkolwiek fałszywej, wybiegał się od zasłużonej kary.
Z Nowego miasta Władysław król Polski udał się przez Kraków i Miechów do Wielkiej Polski, gdzie całe lato przepędził, wyprawiwszy do Węgier swoich panów radnych, aby z prałatami i panami Węgierskimi w uroczystość Zielonych Świątek zjechali się w Szramowicach, w celu skojarzenia na nowo zachwianej i nadwerężonej znacznie obu królów przyjaźni. Ale gdy Węgrzy na dzień oznaczony nie przybyli, na wstawienie się prałatów i panów Węgierskich, proszących o przebaczenie, uchwalono inny zjazd na dzień Ś. Marcina. Stawili się na nim panowie Polscy; lecz gdy Węgrzyni podobnie jak wprzódy przybyć omieszkali, czyli-to pochodziło z lekceważenia, czy z opieszałości, czy z przekonania, że ich król nie wykonałby tego, co na tym zjeździe wspólnieby uchwalono; Polacy oburzeni słusznie na Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, nie inaczej go odtąd uważali jak za nieprzyjaciela, i postanowili opierać się jak najsilniej, tak słowem jak i czynem, zamierzonej koronacyi.
Tegoż lata, Czesi odszczepieńcy cały niemal Szlązk orężem spustoszyli, i wiele miast znakomitych bądź przemocą zdobytych, bądź z przestrachu