go i Węgierskiego przez listy i posły, „aby mu nie przysyłał korony, i tém przynajmniej zasłonił go od niesławy, że raczej przez jego omieszkanie, niż przez czyjkolwiek opór i odmowę nie osiągnął tej godności.“ Ale staranne zabiegi, rady i namowy Zygmunta króla Rzymskiego, jako też Krzyżaków Pruskich, tak silnie podżegły umysł książęcia Witołda, że zapomniał swego umiarkowania i roztropności. Tuszyli oni, że gdy zamiaru swego dopną, największe nad Władysławem królem i królestwem Polskiém odniosą zwycięztwo. Albowiem i wtenczas, kiedy Witold z posłami królewskimi naradzał się w Wołkowysku, przybył do niego rycerz Austryacki Leonard, wysłany od Zygmunta króla Rzymskiego i Węgierskiego, który mu przywiózł godła i ozdoby jego towarzystwa, opisanego pewnemi ustawami. Ktokolwiek je przyjmował, obowięzywał się przysięgą do ich zachowania. Te zaś ustawy zastrzegały, aby jeden drugiego tak w szczęściu jako i nieszczęściu i w żadnej zgoła kolei nie opuszczał. Godłem zaś rzeczonego towarzystwa był smok w okrąg zwinięty, głowę mający z ogonem splecioną, z paszczy otwartej płomieniem ziejący, a na grzbiecie krwawym krzyżem naznaczony, nad którym unosił się krzyż promienisty z napisem we środku: „O! jakże Bóg miłosiernym jest, sprawiedliwym i łaskawym!“ Godła te w obecności posłów królewskich doręczono Witołdowi jako znak przystąpienia do związku. Książę zaś odpowiedział, „że nie przyjmuje ich wcale za zobowiązanie do braterstwa i związku, ale tylko za dar i zaszczyt osobisty, aby przysięgi wykonanej Władysławowi królowi Polskiemu inną przysięgą nie zdawał się niweczyć.“ Po otrzymaniu takiej odpowiedzi, posłowie wróciwszy do Polski, oznajmili Władysławowi królowi Polskiemu szczegółowo o wszystkiém, co z nim mówili i działali. Posłano bowiem książęciu Alexandrowi Witołdowi godło rzeczonego smoka, aby go usidlić i wplątać w ów związek, tak iżby Witołd stał się sprzymierzeńcem cesarstwa. Sprawdziły się zatém one słowa prorocze: „Smok, którego stworzyłeś na urąganie jemu.“ Jakoż smok ten kręty i krwią skropiony, a mający na sobie znamię krzyża, wyrażał przez tego, od którego pochodził, i tego, komu był przeznaczony, wojny przyszłe i rozlew krwi chrześciańskiej.
Z Sandomierza udał się Władysław król Polski do ziemi Lubelskiej, zkąd na dzień Ś. Marcina przybył do Niepołomic, a na zimę nie chciał już dla zatargów z Witołdem jechać do Litwy, lecz zwykłemi drogami wybrał się na Ruś. Aby zaś wstrzymać i ukrócić śmia-