w tym celu, aby królowi nie dopuścić zezwolenia na koronacyą, i zniweczyć uchwały, jakieby w tej mierze zapadły; a gdyby ułożono i naznaczono na pewny dzień koronacyą Witołda, wynieść przeciw niej uroczystą w imieniu całego królestwa żałobę i protestacyą. Z Lublina jechał król Władysław przez Parczow, Brześć, Kamieniec i inne miasta, gdzie go hojnie we wszystko opatrywano, wraz z towarzyszącemi mu prałatami i panami, okrom Zbigniewa biskupa Krakowskiego, który sam tylko uważany był za głównego przeciwnika i wroga Witołda. We Środę po Ś. Franciszku stanął król Władysław w Wilnie. Na jego spotkanie wyszedł z wielką okazałością i przepychem książę Witołd, żona jego Julianna, tudzież mistrz Pruski Paweł Rusdorf, książęta Rusi, Moskiewski, Twerski, Odojowski, i tłum wielki Litewskich i Ruskich bojarów i panów. Nazajutrz po przyjeździe króla do Wilna, to jest we Czwartek, odbywały się narady, na których wnoszono liczne głosy za dopełnieniem koronacyi Witołda. Mistrz Pruski Paweł Rusdorf rzekł: „że niemiłe jemu i zakonowi to poróżnienie króla z książęciem; że zaproszony przybył wprawdzie na uroczystość koronacyi, ale rzeczywiście w tej myśli, aby starać się pogodzić ich między sobą, i zdziałać to, coby do pomnożenia ich sławy i potęgi przyłożyć się mogło.“ Odparł natychmiast Zbigniew biskup: „Słowa twoje piękne nie zgadzają się z postępkami: listy bowiem króla Rzymskiego posłane przez Baptystę a w drodze przejęte dowodzą, że ty i twój zakon usiłowaliście raczej poróżnić braci i zasialiście między nimi niezgodę.“ Książę Witołd obawiając się, aby spór nie zaszedł zbyt daleko, zerwał się z miejsca, i swojém odejściem przeciął zatargi, jakie nastąpić mogły, o koronacyą. A gdy się przekonał, że daremnie było myśleć o przyjęciu korony, uczciwszy mistrza Pruskiego i wszystkich książąt Ruskich znakomitemi upominkami, odprawił ich do domu. Król zaś Władysław pozostał tam dłużej z swemi prałatami, panami i dostojnikami, których wielka przy nim znajdowała się liczba. Doręczono wtedy tak Władysławowi królowi jako i książęciu Witołdowi list od Stolicy Apostolskiej, w którym papież cieszył się z ich wzajemnego zbliżenia, a prosił i namawiał usilnie, aby starali się z sobą pogodzić i przymierza braterskiej miłości jak najwięcej przestrzegać. Tego listu taka jest osnowa:
„Marcin biskup, sługa sług Bożych, Ukochanemu Synowi Dostojnemu mężowi Alexandrowi, wielkiemu książęciu Litewskiemu, pozdrowienie i Apostolskie błogosławieństwo. Cieszymy się i radujemy w Panu z powziętej wiadomości, że Władysław przesławny król Polski zjechał się z tobą dla wzajemnej namowy. Mamy bowiem nadzieję, że za łaską Boga, który zsyłać zwykł do serc cnotliwe i święte natchnienia, odnowi się, albo może już odnowiła braterska między wami zgoda, rozerwana sprawą jak się
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/388
Ta strona została przepisana.