Wzmagała się tymczasem słabość książęcia Witołda, i rana dręcząca a nieuleczona zmuszała go zapomnieć o swojej koronacyi. Oświadczył zatém i publicznie i prywatnie, „że już więcej o koronie myśleć nie będzie,“ i dawszy w tej mierze odpowiedź i zaręczenie Władysławowi królowi Polskiemu, Zbigniewowi biskupowi Krakowskiemu, Ziemowitowi Mazowieckiemu książęciu, i innym książętom i panom Polskim, tudzież Władysławowi z Oporowa podkanclerzemu królestwa Polskiego, porzucił wszystkie nadzieje, uznane za czcze i zawodne. Jakoż nie mogąc wytrzymać choroby tak niebezpiecznej, zwłaszcza przy zupełném sił osłabieniu (już bowiem w sędziwej był starości) nie wątpił, że zbliżał się kres jego życia, i że wkrótce miał umierać, nie zakosztowawszy szczęścia królewskiej korony. Już więc nie o życiu dalszém ale o śmierci myśleć począł, widząc że jej nie mógł uniknąć. Władysław król rościągnął nad nim czułą i prawdziwie braterską opiekę, przesiadując przy nim i z szczerém chorego pielęgnując spółczuciem. W Poniedziałek, nazajutrz po Ś. Jadwidze, rzeczony Zbigniew biskup Krakowski, książę Ziemowit, i Władysław z Oporowa, podkanclerzy królestwa Polskiego, z innymi panami Polskimi, opuścili Wilno, i z rozkazu króla ruszyli z powrotem do Polski, lubo rzeczeni prałaci i panowie, przewidując bliską śmierć książęcia Witolda, odradzali królowi, aby ich z Litwy nie odsyłał do kraju. Nie usłuchał król dobrej rady, wiedział bowiem, że po śmierci książęcia Witołda nie zdołałby w obecności prałatów i panów wprowadzić na wielkie księstwo Litewskie brata swego rodzonego książęcia Świdrygiełły, jak sobie był w myśli układał. Nalegała i wtedy na Zbigniewa biskupa Krakowskiego księżna Julianna, żona Witołda, „ażeby jego skarby i najbogatsze w złocie, srebrze, perłach i kamieniach drogich klejnoty, długo przez niego zbierane, wziął z sobą do Polski, i zachował je na życie i utrzymanie rzeczonej księżny. A gdyby przypadkiem umarła, lub jakiemu smutnemu uległa losowi, aby ich użył na dobre uczynki.“ Ale i na to Zbigniew nie chciał zezwolić, obawiając się, aby nie ściągnął na siebie pozoru chciwości, lub żeby się nie dał uwikłać w sidła przebiegłej niewiasty.
W dzień Ś. Jadwigi opuścił Władysław król Polski Wilno, i udał się do Trok, po wysłuchaniu mszy świętej w kościele Franciszkanów. Z nim, siadłszy na konia, wyruszył razem książę Witołd. Ale za-