tylko wykonać możesz, prosimy cię uprzejmie, abyś załatwiwszy i urządziwszy sprawy Litewskie, które tobie i twej władzy poruczone zostały, zwrócił wszystkie twoje starania, myśli, zabiegi i siły do wykorzenienia rzeczonego kacerstwa; żadna bowiem inna sprawa nie mogłaby być ani Bogu milsza, ani światu pożyteczniejsza, ani zaszczytniejsza dla ciebie. Pragniemy i tuszymy, że dostąpisz tej chwały od Boga tobie zgotowanej. Dan w Rzymie u Świętych Apostołów, dnia trzynastego Stycznia. Naszych rządów Papieskich czternastego roku.“
Lubo zaś Alexander Witołd wielki książę Litewski miał w sobie wiele dobrych przymiotów, wszelako szczodrobliwością najbardziej się odznaczał; czuł bowiem największą roskosz, gdy dary i upominki wspaniałe gościom, przyjaciołom lub domownikom swoim, albo książętom postronnym, Tatarom, bądź innym barbarzyńcom rozdawał; szczególniej jednak hojnym był dla Władysława króla Polskiego i wszystkich jego dworzan, chociaż król Władysław nie miał w sobie chciwości, i wszelkie dary mało sobie ważył. Jeden przytoczymy tu tylko przykład jego szczodroty, bo gdybyśmy wszystkie wymienić chcieli, trzebaby zapisać niemi całe księgi. Miał książę Witołd między swoimi sekretarzami jednego zaufańszego radcę i pisarza, który szczególniejszą w sprawach celował zręcznością, Mikołaja Małdrzyka, szlachcica herbu Róża, człowieka świeckiego i żonatego. Gdy go miał odsyłać do Polski, z powrotem do żony i ojczystego majątku, postanowił nagrodzić go hojnemi darami; kazał więc oprócz bogatych i okazałych szat, koni i klejnotów, wyliczyć mu sto kóp szerokich groszy, w obecności żony swojej Julianny. Patrząc na to księżna Julianna poczęła ganić takową hojność, która zdawała się jej zbyteczną, i wyrzucała książęciu Alexandrowi, że przez tak liczne i zbyt szczodre dary siebie i swoje księstwo i dom swój ubożył i niszczył. Witołd rozgniewany tą zazdrością i skąpstwem niewiasty, kazał rzeczonemu Mikołajowi Małdrzykowi przynieść i podarować drugie sto kóp szerokich groszy. Lecz gdy księżna Julianna w większy jeszcze wpadła gniew, a widząc nie tylko radę swoję nie posłuchaną, ale i siebie zawstydzoną, wyrzucała książęciu i tę drugą darowiznę: Alexander Witołd przydał mu po trzeci raz sto kóp szerokich groszy. A gdy księżna Julianna ciągle się sprzeczała i coraz większym zapalała szałem, książę zaś Alexander mszcząc się za jej docinki, za każdym razem ponawiał darowiznę, doszło w tym wzajemnym sporze między książęciem i księżną aż do ósmego odwetu; aż dopiero księżna Julianna