gdzie wszyscy dworzanie na straży czuwali, miotał się z zuchwałością, i zarówno króla jak i panów Polskich znieważał wyrzutami, że mu wydarli ziemię Podolską. Często, a zwłaszcza kiedy zagrzał głowę opilstwem, z taką wybuchał gwałtownością, że lżąc zuchwale króla i jego dworzan, groził im uwięzieniem i śmiercią, jeśliby mu nie oddano ziemi Podolskiej, z zamkami Kamieńcem, Smotryczem, Skałą i Czerwonogrodem. Zwykłym ułomności ludzkiej obyczajem, słaby ten umysł wierzgał w pomyślności. Gdyby rządził się był rozumem, powinien był raczej wdzięcznym się okazać za dobrodziejstwa. Widzieć to było z samych początków panowania i z postępków książęcia, że nadużywać miał szczęścia swego i władzy. Taką zaś okazywał niestałość, że cokolwiek pożytecznego lub dobrego postanowił, to zaraz płocho zmieniał, i zginał się jak trzcina za lada powiewem. Król, pełen cierpliwości, zawsze jednakie zachowywał umiarkowanie, ale panowie Polscy i szlachta zżymali się i porywali w gniewie, chąc ukrócić takie zniewagi. Często więc odpowiadali książęciu z równą zelżywością i zniewagą, i nie wiele brakowało, aby się wzajem porwali na siebie. Nakoniec wszyscy panowie i szlachta Polska sprzysięgli się między sobą, aby książęcia Świdrygiełłę, gdy wpadnie do pokojów królewskich, wraz z wszystkimi, którzyby go bronić chcieli, zamordować; zamek Wileński, w którym król mieszkał, zamknąć i ubezpieczyć, wypędzić z niego Litwinów, i gdyby przeciwnicy użyć chcieli zbrojnej siły, mając podostatek żywności póty się w nim bronić, pókiby wojsko Polskie nie przyszło na odsiecz. Taką ożywieni myślą, upatrywali sposobnej pory, w którejby mogli zamiar swój wykonać. Nie zdawało się nic trudném ani przykrém dla mężów, którzy wierni swemu królowi, gotowi byli na wszystko się odważyć. Nawzajem i książę Świdrygiełło, z zwykłą sobie porywczością, postanawiał nie raz wszystkich dworzan królewskich wymordować albo powtrącać do więzienia. I już nawet przygotowane były dyby i kajdany, w które zamierzał ich wszystkich pokuć i do ciemnych powrzucać tarasów. Ostrzeżono nadto króla, że książę Świdrygiełło jednej nocy wpaśdź miał do komnaty królewskiej, i zgładzić króla wraz z jego dworzanami. Zaczém rycerze Polscy, uwiadomieni o grożącém niebezpieczeństwie, sposobiąc się do walki, z ochoczém sercem i poświęceniem oczekiwali przybycia Świdrygiełły.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/403
Ta strona została przepisana.