Pruski Wincentemu Kotowi z Dębna, na ów czas podkanclerzemu królestwa Polskiego, gdy do niego przybył od króla w poselstwie, opowiadał, twierdząc, „że nigdyby przymierza z królestwem Polskiém zawartego nie był naruszył, gdyby do tego prośbami króla Władysława nie był podmówiony.“ Ja zaś to wszystko uważam za największe kłamstwo, gdy wiadomo, że Krzyżacy, gwałciciele zawartych sojuszów, dla pozornego zasłonienia swojej winy rozmaite wymyślali fałsze. Takową zaś wiadomość czy pogłoskę chociaż od trzech powziąłem biskupów, Zbigniewa kardynała biskupa Krakowskiego, Wincentego arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Tomasza później biskupa Krakowskiego, ci wszelako w swojém oświadczeniu ani jej podawali za prawdę, ani potwierdzali, ani jak o zmyślonej zamilczeć chcieli. Król zaś Władysław, powodowany szczególniejszą dobrocią, która duszę jego i wszystkie sprawy cechowała, wysłał z Biecza do książęcia Świdrygiełły sekretarza i pisarza swego Jana syna Lutka z Brzezia, z prośbą i upomnieniem: „aby się pomiarkował w swoim błędzie, i zważył, że nie po bratersku z nim postępuje, i aby się z nim pojednał, mając dostateczne za swoje krzywdy wynagrodzenie.“ Ale miasto pokoju, którego się spodziewał, boleśniejszego jeszcze doznał ciosu. Kiedy bowiem Lutko poselstwo królewskie śmiało i sumiennie przekładał, książę uniesiony gniewem dał mu policzek, i nie sromał się wtrącić go do więzienia, z wielką zniewagą króla i królestwa, którego posłowie nie tylko u królów i książąt chrześciańskich, ale nawet u cesarzów Tureckich, Tatarskich i Saraceńskich w największém zawsze bywali poszanowaniu. O czém gdy się król Władysław i panowie radcy dowiedzieli, nie chcąc już więcej myśleć o pokoju i zgodzie, postanowili na nowo wyprawę przeciw książęciu Świdrygielle, jako szaleńcowi wyuzdanemu w swojém zuchwalstwie i zaślepieniu.
Z Biecza Władysław król Polski udał się do ziemi Ruskiej, i w dzień Ś. Jana Chrzciciela przybywszy do Przemyśla, wysłał do Krakowa zlecenia, aby sposobiono działa wielkie, strzelby i inne narzędzia wojenne, i prowadzono je ku Łuckowi. W Poniedziałek, nazajutrz po Św. Janie Chrzcicielu, wyruszywszy z Przemyśla, przez Medykę, Hrubieszów i inne miasta, kędy zbiegały się do niego zewsząd tłumy ludu, w Poniedziałek przed Ś. Małgorzatą przybył do Horodła, i wojsko swoje rozłożył obozem ponad rzeką Bugiem. Na tém stanowisku zatrzymał