się przez dni dwanaście, oczekując na ściągnienie wszystkich wojska swego oddziałów. W ciągu tych dni dwunastu zaczęły się już z nieprzyjacielem pojedyncze harce. Hryćko Kierdejowicz stoczywszy walkę z kniaziem Senkonem, synem książęcia Romana, zastęp jego do szczętu rozgromił i samego książęcia trupem położył. Zamki Włodzimierz i Zbaraż, uląkłszy się króla i jego potęgi, opuszczone od swoich dowódzców, poszły na pastwę płomieni; a wszyscy niemal mieszkańcy okolicy Łuckiej, w największej trwodze i popłochu, z swoimi włościanami, trzodami i dobytkami pokryli się w miejscach ustronnych, gdzie kogo losy zagnały. Cała zatém ziemia Łucka za nadejściem króla, przez lud miejscowy opuszczona, ukazała się jakby pustynią. Z tego stanowiska posłał król książęciu Świdrygielle przez Oleska Rusina, który był błaznem królewskim, wypowiednie listy, dla większego upewnienia i przyzwoitości, chociaż nie były wcale potrzebne, wyrażając w tych listach powody do wojny, a mianowicie: „że ziemię Podolską i wielkie księstwo Litewskie bez jego i królestwa Polskiego wiedzy i zezwolenia opanował, i nie chciał uznać, że je od króla i królestwa wziął w posiadanie; ani złożył piśmiennych zobowiązań i przysięgi na wierność i posłuszeństwo królowi i królestwu; że ziemię Podolską po nieprzyjacielsku najechał, i niektóre w niej zamki przemocą owładnął; że na koniec posłów królewskich niegodnie i sromotnie znieważył.“ W tém miejscu także wszystko wojsko królewskie ściągnięte z ziem Krakowskiej, Sandomierskiej, Lubelskiej i Ruskiej, sprawiono i rozporządzono. Rycerstwo zaś Wielkopolskie jeszcze nie było nadeszło, ale wyrządzając krajowcom liczne szkody leniwo postępowało, a król przez dni dwanaście czekał niecierpliwie na jego przybycie. Gdyby za radą wielu roztropniejszych i wydaném wiernie zleceniem ruszyło było pod Łuck bez zwłoki, zamek ten, nie mający na ów czas zbrojnej załogi i żadnej prawie obrony, byłby mu się poddał niebawem i otworzył bramy z łatwością. Ale Władysław król Polski zwłóczył jak mógł od dnia do dnia, upatrując sposobności zaprzestania albo odłożenia na czas inny wojny; bolało go to bowiem, że ziemię Ruską pustoszył oręż i pożogi, a brat jego, książę Bolesław Świdrygiełło miał być strąconym z stolicy i wielkiego księstwa Litewskiego pozbawionym, co byłoby dla króla ciosem nad śmierć boleśniejszym. Nie taił się z tém nawet, ale panom radzącym popieranie wojny jawnie nie raz odgrażał, że im trudów tej wojny da użyć do sytu.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/423
Ta strona została przepisana.