byli w niewolą; zdobycz całą na wozach prowadzoną żołnierzom na łup wydano. O samym książęciu Świdrygielle mniemano przez dni kilka z pewnych poszlaków iż poległ, gdy zwłaszcza między łupami znaleziono i poznano jego szatę krwią zbroczoną. Król Władysław opłakał już gorzkiemi łzami jego stratę. Wojsko królewskie zniszczyło i spaliło do szczętu miasto Łuck. Zdarzył się tegoż dnia Polakom smutny wypadek. Gdy bowiem niektórzy z rycerzy, jako to: Jakób z Rogowa, Nadobnym zwany, Jakób Ligęza, Paweł Zborzeński, Henryk Pakosławski, Sulisław Sieradzki i Jakób Komorowski, zbyt daleko zapędziwszy się za nieprzyjacielem odbili się znacznie od swoich, Tatarzy widząc tak małą garstkę Polaków, uderzyli na nich; słabszych liczbą posiekli, i odarłszy ich z wszystkiego, ledwo pół żywych odbiegli. A gdy ich nazajutrz znaleziono i odprowadzono do obozu, wszyscy, prócz Pawła Zborzeńskiego, pomarli z ran, które od robaków i komarów jeszcze się bardziej były pojątrzyły.
We Środę, w dzień Ś. Piotra w Okowach, wysłano do Łucka gońców z wezwaniem, aby się zamek królowi Władysławowi poddał dobrowolnie. Ale gdy Jurża, dowódzca zamku, dumną i zuchwałą dał odpowiedź, stracono nadzieję zdobycia Łucka. Tegoż samego dnia Jędrzej biskup Łucki, rodem Polak, jechał do obozu króla Władysława, chcąc Jego Królewskiej Miłości ofiarować swoję pomoc: ale w drodze złupiony od Polaków, i pozbawiony koni, szat i wszystkiego co miał z sobą, prawie nagi, z rozkazu króla zaprowadzonym został do namiotu Jana z Oleśnicy marszałka królestwa Polskiego, który go jakokolwiek ogarnął. We Czwartek, w dzień Ś. Stefana papieża, i dni następnych, poczęły się liczne utarczki i harce pomiędzy wojskiem królewskiém a załogą Łucką. Zbudowano nadto z rozkazu króla most na rzece Styrze, aby wojsko łatwiej mogło wybiegać za żywnością i paszą. W tymże dniu wrócili do obozu królewskiego książę Mazowiecki Kazimierz i Jan Mężyk z Dąbrowy starosta Ruski z sześciu tysiącami ludzi zbrojnych. Przyszli byli rycerze ci ochoczo z pod Włodzimierza, kędy stały wojska królewskie, do ziemi Bełzkiej, którą Rusini po spaleniu Buska orężem pustoszyli, a pobiwszy i rozpędziwszy prawie do szczętu nieprzyjacioł, powracali do swoich zwycięzko: dzierżawcę zaś zamku Oleska, Bogdana Rohatyńskiego, najściślejszą zobowiązali przysięgą, aby zamek Łucki, skoro się podda albo przemocą wzięty zostanie, oddał wiernie do rąk królewskich. Rzeczony bowiem Bogdan, chociaż pod łagodnym i spokojnym rządem króla posiadał znaczne na Rusi