im z pomiędzy brańców Polskich jednego młodziana pięknej urody, którego oni zarznąwszy, wytoczyli krew z ciała i brzuch mu rozpłatali; potém wyjęli z niego serce, wątrobę i inne wnętrzności, które posiekawszy na drobne części, rzucili na żarzyste węgle, i powstałym ztąd swędem okurzali jakby kadzidłem wszystkie obozu ściany i zakątki, wyśpiewując jakieś modły bezbożne; Jurżę zaś i oblężeńców upewniali przysięgą, że żaden szturm i oblężenie nie będą już mogły bynajmniej zamkowi szkodzić.
W Niedzielę po Ś. Bartłomieju gruchnęła wieść po całym obozie, że król Władysław i jego radcy, książęta Jerzy Siemion i Wasil, tudzież pięciu panów Litewskich, którzy od książęcia Świdrygiełły wysłani byli do czynienia układów, w dzień Ś. Bartłomieja wrócili, i że pokój został zawarty. Ale wnet po rozejściu się takiej wieści, którą Polacy z radością przyjęli, tusząc o rychłym powrocie do domu, inna zasmuciła ich wiadomość. Rozgłoszono bowiem, że książę Świdrygiełło wszystkie te układy chytrze i zdradziecko podstawiał, aby tymczasem zebrawszy z Tatarów i Wołochów liczne wojsko, uderzyć na Polaków, i aby nadchodząca jesień i zima zmusiła króla i Polaków odstąpić od oblężenia Łucka. Ale Polacy pałający żądzą boju bynajmniej się tą wieścią nie trwożyli. Dojrzały tymczasem umowy i z obojej strony ułożono warunki pokoju. Odprawiono posłów książęcia Świdrygiełły, przysłanych do czynienia układów, a do nich przydano dwóch panów Polskich, to jest Sędziwoja z Ostroroga wojewodę Poznańskiego, i Wawrzyńca Zarembę kasztelana Sieradzkiego, aby z książęciem Świdrygiełłą reszty układów dokonali i uzupełnili, zwłaszcza gdy książę Świdrygiełło nową wprowadził trudność, oświadczywszy, że nie chce i nie może tych warunków pokoju przyjąć ani utrzymać, jeżeli Krzyżacy i Wołosi nie będą w tej umowie objęci. Ztąd wielkie powstało podejrzenie, że w tej sprawie kryła się jakaś tajemnica, gdy wiadomo było, że Krzyżacy przymierzem wieczystego pokoju, Wołosi zaś hołdem poddaństwa związani byli ściśle z Polską. Umarł pod te czasy książę Fieduszko, Rusin, bratanek króla Władysława, który wszystkie klejnoty, skarby, konie, szaty, dobra dziedziczne i własności odkazał Władysławowi królowi Polskiemu; Władysław zaś rozdał je wspaniale między swoich rycerzy. We Wtorek, w dzień Ś. Augustyna, po upływie rozejmu dozwolonego oblężeńcom, Polacy podsunęli przednie straże pod mury, i poczęli z dział wielkich szturmować do zamku; ale i nieprzyjaciel broniący twierdzy już-to z wież, już z murów, tak gęste