Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/433

Ta strona została przepisana.

rzucać począł z dział i z ręcznej broni na straż i wojsko pociski, że się temu sami Polacy dziwili. Wiedzieli bowiem, że w zamku nie było takiej strzelby; a ztąd większe jeszcze padało podejrzenie na niektórych panów Polskich, że przekupieni od oblężeńców dostarczali im broni palnej i prochu. Powstały z tej przyczyny mnogie kłótnie i zatargi, a zapaleńsi z rycerzy wyzywali owych panów, których miano w podejrzeniu, na pojedynki. I długo potém ci mniemani zdrajcy nie mogli oczyścić się z podejrzenia i zmyć z siebie tej hańby. Głównego zaś sprawcy takowej zbrodni domyślano się w Wawrzyńcu Zarembie: zaczém Stanisław Ćwikła z Konina, herbu Łabędź, wyzwał go na pojedynek, i wielkie czynił mu zniewagi, jawnie głosząc, że on przeniewierca po wiele kroć knował zdrady i zamachy przeciw królowi, ojczyznie i własnym ziomkom.

Król Władysław z przyczyny podeszłego wieku prowadząc wojnę przez swoich zastępców, niewczesném zezwoleniem na rozejm traci sposobność zdobycia Łucka.

Ponieważ zaś Władysław król Polski, jako skołatany już trudami i laty, nie mógł dość czynnie zajmować się wyprawą, a z tego omieszkania wielkie dla wojska wynikały szkody, wyznaczył więc do tej sprawy książęcia Mazowieckiego Ziemowita, Mikołaja z Michałowa kasztelana Krakowskiego, tudzież Spytka z Jarosławia Sandomierskiego, Sędziwoja z Ostroroga Poznańskiego, Marcina z Kalinowy Sieradzkiego, Ścibora Łęczyckiego, Jana z Lichina Brzeskiego, wojewodów; Jana z Oleśnicy marszałka królestwa Polskiego, Wojciecha Malskiego kasztelana Łęczyckiego, Jędrzeja Ciołka podkomorzego Sandomierskiego, i Piotra Miedźwieckiego, na których złożył wszystek ciężar i staranie w prowadzeniu wojny, zleciwszy im, aby czynili i obmyślali co było potrzebném. W Sobotę, w dzień Ś. Idziego, prok z drzewa sztucznie i rzadkim przemysłem udziałany, i po drugiej stronie rzeki Styru postawiony, wielkiego w zamku narobił strachu, gdy jak dziw nowy i niesłychany, wyrzucane nim kamienie ogromnej wielkości wielu zabijały ludzi, a ścierwa końskie miotane do zamku przerażały oblężeńców. Prosili zatém o zawieszenie broni, na które król zezwolił, acz gniewali się o to i zgrozą przejmowali Polacy. Można bowiem było rzeczony zamek w kilku dniach zdobyć, a nawet wojnę z korzyścią i chwałą tak króla jako i królestwa ukończyć: lecz miłość braterska i dobroć króla Władysława, który w duszy sprzyjał książęciu Świdrygielle i Litwie, przedłużała ją niepotrzebnie, i psując wszystko cokolwiek przedsiębrano, czyniła ją dla Polski niepomyślną.