Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/442

Ta strona została przepisana.

Wojciech Jastrzębiec arcybiskup Gnieźnieński i Zbigniew biskup Krakowski, przybrawszy sobie niektórych kanoników, udali się do króla Władysława do Lwowa. Tu gdy naprzód Wojciech arcybiskup Gnieźnieński usilne a próżne wnosił prośby do króla o oddanie wypuszczonych wiosek, Zbigniew biskup Krakowski, który więcej miał stałości i odwagi, oburzony krzywdą tak publiczną jako i prywatną, temi słowy rzekł do króla: „Nie raz cię, Miłościwy Królu, pasterz, na tę biskupią stolicę przez ciebie wyniesiony, bez świadka i w miłości ojcowskiej przestrzegałem, już-to wywięzując się z należnego tobie długu, już czyniąc zadość prośbie twojej, którą mnie zobowiązałeś, abym ci błędy i wykroczenia twoje śmiało wypowiadał. Często więc, jako stróż i opiekun czuwający nad zbawieniem twojej duszy, upominałem cię, abyś obyczaje twoje odmienił, a powściągnął rękę zaborczą od klasztorów i kościołów, zaprzestał obciążania ludzi stacyami i podatkami, i zbyt szczodrego dóbr królewskich rozdawania; abyś proszącym o sprawiedliwość okazywał się chętnym i przystępnym, a naśladował obyczaje książąt katolickich przynajmniej w tym już pochylonym wieku, abyś nabożeństwa i mszy ś. w czasie oznaczonym słuchał, a nie przeciągał ich aż do wieczora, dla obżarstwa i opilstwa, które ci większą część dnia i nocy zabierają. Ale gdy widzę, że na moje przestrogi, tajemnie dotąd ci udzielane, bynajmniej nie zważasz, jawnie już przemawiam do ciebie i żądam poprawy. Czyż nie postrzegasz, królu, że już przekroczyłeś wieczór życia i pochylasz się ku śmierci, i że już nie wiele dni ci pozostaje, a przecież nie odmieniasz obyczajów Bogu i ludziom obmierzłych, owszem przydajesz nowe grzechy do grzechów. Miasto udzielania opieki i przyczyniania ozdób kościołom i klasztorom, obciążasz je i z majątków odzierasz. Wyciągnąłeś rękę do dóbr kościelnych, i przywłaszczasz sobie rozrządzanie niemi wbrew prawom Boskim i ludzkim, rozdając nieprawnie rzeczy cudze, gdy marnotrawną hojnością strwoniłeś własne dostatki, któremi obecnie mógłbyś ratować potrzebnych.“ Na to odpowiedział król: „Koniecznością zmuszony, nie mogąc inaczej, postanowiłem w ten sposób wesprzeć zniszczonych ogniem i nieszczęśliwych.“ Odparł Zbigniew biskup: „Nie potrzebaby było i tego wsparcia, gdybyś ty sam królu, jak ludzie o tobie mówią, i jak prawdopodobnie twierdzić można, nie był podniecił i zachęcił Krzyżaków do najechania i spustoszenia tej ziemi, której jesteś królem, i gdybyś czasu napróżno był nie strwonił, bawiąc się bezczynnie oblężeniem zamku Łucka, gdy zamek ten można było zdobyć z łatwością, do czego ty sam stałeś się przeszkodą. Nabrał ztąd otuchy nieprzyjaciel, któremu z twego jak mówią rozkazu dostarczono dział, prochu i żywności do zamku. I Krzyżacy także ozuchwaleni podnieśli oręż na spustoszenie twego królestwa. Widzisz więc twoje dzieła. Przygotuj się do ścisłej liczby, którą niezadługo masz zdać