aby wbrew przekonaniu nie zgrzeszyła potwarzą, pogłoskę rzeczoną w obec Zbigniewa biskupa Krakowskiego i wielu innych osób publicznie uznała za fałszywą. Wielu zaś utrzymuje, że tę truciznę królowa Zofia zadała pasierbicy swojej Jadwidze przez kobiety przypuszczone do tajemnicy jej zbrodni, dlatego, aby synom swoim Władysławowi i Kazimierzowi, mającym w narodzie powszechną miłość, zapewniła królestwo Polskie i ułatwiła następstwo po zgładzeniu prawej dziedziczki. Zachowuje się dotąd na grobek jej, przez Adama Świnkę kanonika Krakowskiego ułożony, który brzmi jak następuje:
„O! wzorze panien, o! ozdobo sławnego Królestwa,
Którego klejnotem orzeł białopióry w purpurowém polu;
Niegdyś opiewałem radosny Pieryjskiém pieniem twoje
Zacna Panno pochwały, gdym cię oglądał z podziwem
Jaśniejącą złotem, perłami i uwieńczoną kwieciem,
Z obliczem niebiańskiém; zkąd wziąłem cię za boginię.
Teraz smętna Muza moja gdy w rękę bierze lutnię,
Smutne niestety! wydaje brzmienia, a struny jęk rozwodzą.
Zabrała cię bowiem śmierć sroga. Płacz napełnia kraj cały.
Gdy zwłoki twoje z żalem prowadząc przez miasto
Ojciec, zwycięzca sławny, martwe żegna szczątki,
W rozpaczy włos z sędziwej wyrywa skroni,
Z piersi dobywa westchnienia, a twarz poważną
Oblewa łzami i na swój długi wiek narzeka.
Smuci się gród cały, płaczą starzy i młodzi;
Lud i starszyzna panów, niewiasty i matki
Tłocząc się potrącają mary czystej dziewicy.
A pokąd oglądają ciało, tulą je z żalem do serca;
Na grobie tarzają się i całują zimne głazy;
Ze łzami oddając cię niebu, wołają:
O! zaszczycie, ucieczko i chwało ojczyzny!
Wzorze obyczajów! i czystości szmaragdzie!
O! lilio przedziwnej białości, fiołku woniejący,
Hyacyncie, który swym wdziękiem gasisz róż szkarłaty!
Gdzież teraz twoja piękność? gdzie nadobnego lica
Powaby? i z jasnego czoła strzelające blaski?
Nie takich, zacna dziewico, spodziewał się od ciebie goryczy
Ojciec twój, nie te były nadzieje ojców ojczyzny.
Już zabrzmieć miały dla ciebie ślubne pienia;
A oblubieniec twój, na jednym z tobą wychowany dworze,
Książę Fryderyk, zacne plemię Franków,
Szedł, dumny rodem. Mieniliśmy go szczęśliwym,
Że twoim będzie mężem. Niestety! zawodne wróżby.
Śmierć niezbożna, której ani leczącemi zioły,
Ani siłą można było odeprzeć, srogą kosą