wa, zarzucając mu wyrządzoną sobie zniewagę. Podniecali jeszcze w królu tę niechęć skargami swemi wysłańcy królewscy Mężyk i Korcborg. Osądzili nawet, że biskup Krakowski zasłużył na to, aby go strącić z stolicy i przenieść na inne miejsce, a kogo innego osadzić na biskupstwie Krakowskiém. Pod te czasy właśnie na soborze Bazylejskim, w obec Czechów, odparli i potępili ojcowie soboru cztery główne błędy nauki Czeskiej, których kacerze publicznie bronili. A chociaż w tej sławnej i wymownej rozprawie poczuwali swą słabość, i widzieli, że ich błędne zasady nie mogły się utrzymać, przecież obstawali przy nich z uporem, a wróciwszy do Czech, nie sromali się między swemi chwalić i pod niebo wynosić tej fałszywej nauki, i tém bezczelniej roznosili swoje kłamstwa, im mniej w prawdzie znajdowali podpory.
Po zwiedzeniu ziem Wielkiej Polski Władysław król przybył do Wiślicy pięcioma dniami przed uroczystością Wniebowzięcia N. Maryi. Zjechał tam i Zbigniew biskup Krakowski; na którego król wejrzawszy z gniewną twarzą i odmówiwszy mu podania ręki, rzekł: „Jakiż cię to szał uniósł, że wbrew nie tylko naszym, ale i twego arcybiskupa i innych biskupów nakazom, posłów Czeskich nie bez sromoty naszej znieważyłeś, rozciągnąwszy w ich obecności interdykt, którego żadna inna krom twojej dyecezyi nie uważała za potrzebny? Zdaje ci się podobno, że wszyscy błądzą, a ty jeden uczeńszym i rozumniejszym jesteś od wszystkich. Trzeba więc, abyśmy twoję pychę i zuchwałość, która tak śmiele nam i królestwu naszemu urąga, skrócili i usunęli cię z twej stolicy biskupiej, tak jako z niej usunęliśmy poprzednika twego Piotra Wysza, który powinien był dla ciebie stać się nauczającym przykładem.“ Na to biskup: „Nie popełniłem, jak mniemam, nic tak złego, za cobym zasługiwał na naganę twoję królu, i niegodnym był podania twej królewskiej ręki. Rościąganie na kościoły interdyktu w obecności odszczepieńców nie powinno mi było ściągać twej niełaski, ale owszem największą przychylność, gdy ja jeden, stróż i piastun twego zbawienia i sławy, odwróciłem i zmazałem sromotę, jaką cię okryli Krzyżacy Pruscy i inni książęta, wystawiwszy cię jako obrońcę i przyjaciela odszczepieńców, i zapobiegłem temu, aby przed papieżem i soborem nie udowodniono wniesionych przeciw tobie zaskarżeń. Tego, com zdziałał, nie żałuję; owszem, gdyby i teraz pojawili się tu odszczepieńcy, to samo bym uczynił. Kędy idzie o wiarę, groźb na twojej albo czyjejkolwiek twarzy