taką Baldwinowi dał odpowiedź: „że boleje bardzo nad nieszczęściem, jakie króla Jana i królestwo Cypru i całe chrześciaństwo dotknęło, i że nie tylko pieniędzmi ale i orężem chętnie poszedłby mu w pomoc, dla wydźwignienia go z takiej niedoli i sromoty, gdyby jego królestwo nie graniczyło z Tatarami, najpotężniejszemi z narodów barbarzyńskich, którym ciągle zastawiać się musi swoim ludem i codziennie prawie staczać z nimi walki.“ Prosił, „aby mu król Cypryjski nie miał za złe, że pieniędzy wygodzić mu nie może, gdy sam wielkie ponosić musi nakłady na prowadzenie wojny z Tatarami. Niesłuszną bowiem i niesprawiedliwą byłoby rzeczą, wspomagać obce królestwo i zaspokajać jego potrzeby, zapomniawszy o własném, które również ściśnione jest potrzebami, i naraziwszy je w ten sposób na niebezpieczeństwo. Związków zaś małżeńskich z córką królewską daremnie żąda, już bowiem dawno królewna zeszła ze świata: gdyby była dożyła tej chwili, nie byłby odmówił król Władysław powinowactwa z tak zacnym i przesławnym królem, i taką dałby mu był odpowiedź, któraby go pewnie ucieszyła.“ Marszałek Baldwin wdzięcznie przyjął takie króla oświadczenie, sam bowiem uznawał, że król i roztropnie i wielce uprzejmie odpowiedział. Posłał nawzajem tenże król Władysław królowi Cypryjskiemu i jego synowi dary znakomite w naczyniach, szubach i futrach kosztownych. Sam także Baldwin wraz z synami, i celniejsi z jego orszaku, wspaniale udarowani naczyniami, szatami i końmi, ruszyli z powrotem na Wenecyą, zkąd morzem popłynąć mieli do Cypru, zbrzydziwszy sobie drogę krótszą, z powodu dzikości i barbarzyństwa Wołochów.
Z Wiślicy wyjechawszy król Władysław przybył do Nowego miasta, zkąd wysłał na Litwę Wawrzyńca Zarembę kasztelana Sieradzkiego do brata swego książęcia Świdrygiełły, z prośbą usilną, „aby porzucił swój upór, a pojednał się z królem, gdy w czasie tych wzajemnych zatargów nie powinienby dowierzać Litwinom, a raczej lękać mu się należało mogącej kiedykolwiek spotkać go przygody.“ To było jawne Zaremby poselstwo. Ale inny cel w tém poselstwie ukrywał król i jego radcy. Miał rzeczony poseł zlecenie podmawiać książąt i bojarów Litewskich, a zwłaszcza książęcia Zygmunta Starodubskiego czyli Kiejstutowicza, brata rodzonego książęcia niegdyś Witołda, „aby nie cierpieli dłużej rządów książęcia Świdrygiełły, ale, jak to już skrycie układali, i o czém królowi było wiadomo, nie obawiając się bynajmniej króla,