wolą. Było jeńca, jak wieść niesie, przeszło dziesięć tysięcy, złożonych z Czechów, Ślązaków, Niemców i korsarzy, dziećmi okrętowemi zwanych, których do obozu Polskiego zaprowadzono i przedniejszym z panów pod straż oddano. Na prośbę Jana Czapka i rycerstwa Czeskiego, wydano temuż wszystkich Czechów poimanych w mieście Tczewie: który nałajawszy im surowo, „że przeciw własnemu narodowi dawali pomoc Niemcom, i przyszli do Prus najemniczym orężem wojować z królem Polskim i Polakami, którzy dla wspólności języka zawsze byli Czechom przychylni,“ kazał w środku obozu ułożyć stos ogromny, i wszystkich na ogniu spalić. Jego przykład naśladując jeden z rycerzy Polskich, Jan Strasz z Białaczowa, samowolnie i lekkomyślnie owych łotrzyków morskich kazawszy zamknąć w turmie drewnianej, słomą i suchą łoziną budę z nimi podpalił. Kiedy więc ogień począł im z wszystkich stron dojmować, oni, ludzie nadzwyczaj silni, wyparli drzwi więzienia i usiłowali umknąć z płomieni. Ale wielu z Polaków, którzy byli przyszli temu się widowisku przypatrzyć, wyskakujących z więzienia majtków brali na dzidy i zabijali, dopóki nie nadbiegł dowódzca wojska Mikołaj z Michałowa, który dowiedziawszy się o takiém okrucieństwie, pospieszył i zgasił ogień. Jeden z tych nieszczęśliwych, mając popalone nogi, zawlókł się jak mógł do pobliskiej sadzawki; a kiedy mniemano, że chciał się wody napić, on bólem zniecierpliwiony sam się w wodzie utopił. Już odtąd nie pastwiono się więcej nad jeńcami. Kobietom i dzieciom poimanym w Tczewie nie tylko okazywano wszelką uczciwość i ludzkość, ale je nawet wolnością udarowano. Nadto, dowódzcy wojska i starszyzna przydali rzeczonym kobietom straż z Polaków, aby się kto na biednych brankach nie dopuszczał swawoli, albo im nie wydzierał dobytków, które z sobą miały. Ta ludzkość wielki Polakom zaszczyt przyniosła. Rzeczone bowiem niewiasty różnego stanu, widząc ochronioną nie tylko swoję uczciwość, ale i wszystkie rzeczy, chociaż nawet bardzo kosztowne, uwielbiały tę cnotę w Polakach, jako pełnych wspaniałości zwycięzcach, że umieli powściągnąć i żądze swoje i ręce od wyrządzenia krzywdy niewiastom; kiedy przeciwnie Krzyżacy przed dwoma laty, wtargnąwszy do Polski, i zastawszy ją bezbronną, na poimanych brankach wszelkiej dopuszczali się swawoli, i bynajmniej na taką nie zasługiwali zaletę. Zaczém Krzyżakom, panom swoim, złorzecząc, Polakom jak najlepiej życzyły. Ale ponieważ rzeczone kobiety po spaleniu miasta Tczewa pozostać w miejscu nie mogły, na wsiach zaś pobyt był niebezpieczny; przeto rycerstwo Polskie odprowadziło te wszystkie kobiety, tak zamężne jako i panny, do Wisły, zkąd przeprawione na statkach odwieziono do ziemi Pruskiej, a znajomi i sąsiedzi rozebrali je do miast pobliższych, ze wszystkiemi dobytkami, jakie z sobą miały. W obozie zaś królewskim śledzono
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/481
Ta strona została przepisana.