przeto i głośno wymawiali starostom i panom Polskim, że w czasie rokowania o pokój zamek rzeczony zdobyto i zrujnowano. Ci, jakkolwiek wymawiali się, że to uczyniono bez ich wiedzy i rozkazu, dowodzili jednak, „że prawo wojenne tego dopuszczało, gdy po ten dzień pokój nie był jeszcze zawarty ani potwierdzony; dopiero od chwili zawarcia układów nie miała się strona przeciwna żadnej obawiać napaści.“ Zaczém Krzyżacy uznali potrzebę przyspieszenia i umówienia wzajemnego sojuszu, który po wielu układach stanął na tych warunkach: Naprzód, „aby rozejm między królestwem Polskiém a Krzyżakami trwał święcie aż do uroczystości Trzech Króli.“ Po wtóre, „aby na dzień Ś. Jędrzeja zwołano zjazd do Brześcia, i na nim pełnomocnicy stron obu umówili się o pokój.“ Po trzecie, „aby jeńców Krzyżackich, którzy pędzeni o głodzie i prawie nago, w drodze przymuszeni byli żywić się jak szarańcza łodygą i rzepą, wypuszczono na wolność, pod warunkiem stawienia się na święto Trzech Króli, jeżeliby na zjeździe Brzeskim, umówionym na dzień Ś. Jędrzeja, nie przyszło do zawarcia stałego pokoju albo rozejmu.“ Dziwiło to jednak wielu niezmiernie, że Krzyżacy ani w czasie oblężenia Chojnic, ani potém przez czas długi nie wchodzili w układy o pokój, i dopuścili zniszczenia całej ziemi Pomorskiej ogniem i łupieżą; a teraz dopiero starali się o zgodę tak usilnie i z taką gorliwością, że posłowie ich ciągle goniąc za wojskiem Polskiém idącém od Gdańska, jedni wracali a drudzy przyjeżdżali, i towarzyszyli mu aż do Jasieńca i do ostatecznego zawarcia pokoju, kiedy już nie wiele było do oszczędzenia, i rycerstwo Polskie wybierało się z powrotem do kraju. Jak bowiem sami wyznawali, tak dalece w tej wojnie poniszczono ogniem wszystkie wsie, dwory i miasteczka, gdziekolwiek ich dojrzano albo o nich posłyszano, że w całej ziemi Pomorskiej tylko czternaście ocalało wiosek, do których wojsko Polskie nie chciało już docierać, że leżały między bagnami i jeziorami. Po zawarciu więc pokoju na tych, które wyżej przytoczyliśmy, warunkach, a spustoszeniu prawie powszechném ziemi Pomorskiej łupiestwy i pożogami, wojsko Polskie wróciło zwycięzko i bez szkody do kraju, gdzie przez dowódzcę Mikołaja z Michałowa kasztelana Krakowskiego zostało zaraz rozpuszczone; chorążowie złożyli temuż wodzowi Mikołajowi i innym panom powierzone sobie proporce, i każdy wracał którędy chciał do swego domu, aby zobaczyć się jak najprędzej z swemi krewnemi i rodziną. Czeskie zaś wojsko od Bydgoszczy powracało do Czech tą samą drogą, którą przyszło. Znaczniejsi jednak z pomiędzy Czechów wraz z Czapkiem swoim wodzem udali się ku Pyzdrom, dokąd im król Władysław przybyć rozkazał, aby za swoje trudy odebrali nagrodę. Niechaj to zaś nie gorszy żadnego z czytelników, tego zwłaszcza, który zwykł głębiej rzeczy rozbierać, że rycerstwo Polskie w tej wojnie tyle kościołów i klasztorów
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/484
Ta strona została przepisana.