Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/486

Ta strona została przepisana.
Król Władysław posiłkowe wojsko Czeskie szczodremi darami wynagradza. Słucha przepowiedzi gwiaździarza heretyka, co Zbigniew biskup Krakowski surowo mu nagania.

Król Władysław, przesiedziawszy niemal całe lato w Koninie, skoro powziął wiadomość, że wojsko jego opuściło już kraj nieprzyjacielski, wyjechał sam także z Konina do Pyzdr, a na dzień Ś. Bartłomieja stanął w Sieradzu, dokąd stosownie do rozporządzenia królewskiego przybył wódz Czapek z innymi przedniejszymi rycerzami Sierot Czeskich. Król przyjął ich łaskawie i kilka dni zatrzymał w gościnie, a potém, w miarę położonych zasług, porozdawał im w upominku pieniądze, naczynia złote i srebrne, szaty kosztowne i konie. Po takiém obdarowaniu, wziąwszy od króla odprawę, ruszyli za swym obozem. Z Pyzdr udał się król Władysław przez Sieradz, Przedborz i inne zwykłe miasta do ziemi Sandomierskiej. A gdy na dzień Ś. Jadwigi stanął w Przyszowie, przybył do niego posłaniec od Krystyana z Pragi, wielkiego i sławnego pod ów czas gwiaździarza, kapłan Czeski, kacerstwem zarażony. Ten oznajmił królowi wiadomość osobliwszą: „że w roku bieżącym miał nastąpić zbieg niezwykły planet, tudzież nocne i podziemne księżyca zaćmienie; a z tej przyczyny różne w świecie odmiany, wojny, około Ś. Łucyi wichry gwałtowne, nakoniec zgon kilku królów i książąt.“ Ostrzegał zatém króla, „aby i on sprawami swemi rozporządził, gdy tak liczne na niebie zjawiska, a przytém wiek jego sędziwy, śmierć bliską mu zapowiadały.“ Ponieważ zaś król Władysław z rzeczonym gońcem, według jego żądania, tajemne miewał schadzki, przeto Zbigniew biskup Krakowski obawiając się, aby ów kapłan nie zachwiał w nim wiary i nie zaraził go trucizną kacerstwa (zwłaszcza że tenże kapłan i przy stole (in tabula) i w innych miejscach naukę Czeską wielorakim sposobem między świeckiemi osobami rozszerzał i podnosił) słuszną uniesiony gorliwością, poszedł do króla Władysława i wyrzucał mu, „jak mógł, nie poradziwszy się jego, albo innych radców, słuchać kapłana odszczepieńca?“ Król usprawiedliwiając się, upewniał, „że z nim ani sam ani przez kogo innego nie rozprawiał bynajmniej o rzeczach tyczących się wiary, ale tylko o nowych zjawiskach, które miało sprawić słońca zaćmienie.“ Nie przestał na tém jednak Zbigniew biskup, lecz zapowiedział królowi, „żeby owego kapłana jak najprędzej oddalił; w przeciwnym bowiem razie, sam schwytać go każe, i postąpi z nim według prawa; gdyż nie godziło mu się w dyecezyi swojej cierpieć odszczepieńca, aby błędami swemi nie zarażał ludzi prostych i łatwych do uwiedzenia.“ Król, tém oświadczeniem