dować się na zjeździe z Krzyżakami w Brześciu w dzień Ś. Jędrzeja, Władysław król udał się zwykłą drogą do Łęczycy, i tam wysiadywał w czasie Brzeskiego zjazdu, aby w razie potrzeby wzajemnego porozumienia się łatwiejszy był do niego przystęp. W dzień Ś. Jędrzeja, według umowy, zjechali się z obojej strony w znacznej liczbie prałaci i panowie w Brześciu. Przez dziewięć dni trwały rokowania i układy wzajemne o pokój lub rozejm chwilowy, ale dla zachodzących trudności nie mogło przyjść do zgody: zaczém obiedwie strony nic nie zdziaławszy, rozeszły się i sposobiły do wojny. Prałaci i panowie wrócili z niezwykłym pośpiechem z Brześcia do Łęczycy, a po kilkudniowych naradach, coby czynić należało, uchwalili, aby własnym ludem, nie czekając lata, w nadchodzącej porze zimowej i wiosennej rozpocząć wojnę z Prusakami, gdy i żywności dla wojska nie mogło zabraknąć, i większy zanieść można było postrach i klęski między nieprzyjacioł, łatwa wreszcie nastręczała się przeprawa dla wojska po ściętej od mrozów Wiśle; a tak snadno było ziemię Pruską nawiedzić pożogą i łupiestwem. Postanowiono zatém, aby na dzień uroczysty Trzech Króli wszystkie wojska ściągnęły na granicę pod Doninowem, zkąd wkroczyć miały do ziemi nieprzyjacielskiej. Wydane wici na wojnę przyjęło rycerstwo z wielką radością i ochotą: i już rozkazy królewskie ogłoszono po wszystkich powiatach, a szlachta przysposabiała sobie i swojej drużynie odzież, dla zabezpieczenia się od zimna. Jedna tylko przeszkoda trapiła króla i panów radnych, że nie było pieniędzy do zapłacenia żołdu rycerstwu, ani dość czasu do ich zebrania. Bez pieniędzy zaś panowie lękali się wyruszyć na wyprawę, pamiętając, jak w czasie oblężenia Chojnic buntowało się wojsko i ustawicznemi skargami znieważało panów i starszyznę radców, że je wyciągnęli na wojnę nie zapłaciwszy mu należnego żołdu; i nie wprzódy uspokojono rokosz, aż gdy wszyscy uroczyście przyrzekli, że na żadną więcej wyprawę nie zezwolą, póki żołd dla wojska nie będzie obmyślony. Do usunienia zatém tej trudności, taki wynaleziono środek, aby każdy wojewoda dał z ziemi swojej poręczenie wypłaty. Skoro już wszystko załatwiono, co było niezbędne do prowadzenia wojny w porze zimowej, a król Władysław wyruszyć miał z Łęczycy, przybyli niespodzianie znakomici posłowie mistrza i zakonu Krzyżaków, Wolf v. Sansheim (Sanschein) z Osterody, Jan marszałek, rycerz Jan v. Bayse, inaczej Longendorf, i Janusz sędzia Chełmiński, z prośbą o pokój, którego w Brześciu zawrzeć nie chcieli. Otrzymali bowiem z wielu stron ostrzeżenia, że jednomyślnie i z wielkim zapałem zabierano się przeciw nim do wojny. Ponieważ zaś i czas był krótki i mała liczba posłów do układania stałego pokoju, zaczém przedłużono tylko rozejm do lat dwunastu, w celu odwrócenia wojny i ubezpieczenia królestwa, na podstawie pewnych warunków, między któremi i ten był położony,
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/489
Ta strona została przepisana.