i przez tych, którzy pragnąc nowych rzeczy odmian przeszkodzić chcieli koronacyi, wniesioną została wątpliwość, „azali godziło się na stolicy tak wielkiego królestwa osadzać nieletnie pacholę, którego wiek gdy jeszcze niezdolnym był do rządów, potrzeba mu było przydać radców i opiekunów, i na ich wolą spuścić stér i władzę, nie bez podraźnienia w wielu zawiści i niechęci.“ Mnogie za tym wnioskiem stawiano dowody, między któremi jeden największe na umysłach uczynił wrażenie, przeto godnym go sądzę przytoczenia. Przekładano: „że wszystkie prawa, tak publiczne jako i osobiste, krwią i zasługami przodków drogo nabyte, poszłyby na zatratę, gdy potwierdzenie ich przez małoletniego króla, chociażby nastąpiło, łatwo potém przez niego mogłoby być unieważnione; jeżeliby zaś potwierdzenia tych praw czekać uchwalono aż do jego pełnoletności, słuszne byłyby obawy, wielka w umysłach troskliwość i niespokojność, gdy prawa rzeczone żadnej nie miałyby rękojmi i zabezpieczenia; a król przyszedłszy do lat pełnych, po dokonanej koronacyi, snadno mógłby potwierdzenia ich odmówić, kiedy nikt nie śmiałby mu się oprzeć, jako używającemu zupełnej władzy królewskiej.“ Przez dwa dni toczyły się w tej mierze spory, aż przypomniano sobie koronacyą króla Kazimierza, który w porze rozwijającej się dopiero młodości po śmierci ojca na stolicę wstąpił. Przyniesiono potém z rozkazu Zbigniewa biskupa Krakowskiego z biblioteki kościoła katedralnego księgę praw nadanych przez króla Kazimierza, która na pierwszej karcie przedstawiała wizerunek tegoż króla, trzymającego w prawej ręce miecz goły. Po przeczytaniu z niej niektórych ustępów, osądzono, że król małoletni może być koronowany; a gdy się rozszedł głos w radzie, że to była księga króla Kazimierza, wszyscy z ochotą (tak wdzięczna bowiem pamięć i przywiązanie do tego króla od dawna nie żyjącego jeszcze w sercach trwały) zgodzili się na koronacyą starszego królewica Władysława. Lubo zaś nie mała pozostawała jeszcze wątpliwość co do potwierdzenia praw królestwa, wszelako za łaską Bożą i tę usunięto takowém zastrzeżeniem, aby królowa matka Zofia wraz z prałatami, książętami bliżej z nią spokrewnionemi, i starszyzną panów zaręczyli przysięgą za przyszłego króla Władysława, że ten szczerze i sumiennie potwierdzi wszystkie prawa królestwa, jak tylko dojdzie do lat zupełnych. Zdawało się, że po przyjęciu takiej rękojmi ustąpiły wszelkie trudności, jakie przeciw zamierzonej koronacyi stawiano i wynajdowano. Mniemali panowie radcy, że ci, którzy życzyli sobie w królestwie odmian, zaspokojeni w swoich żądaniach, w dniu następnym Ś. Jakóba zachowają się w cichości i pokoju. Zaczém ani prywatnie, ani publicznie, nie przedsiębrano żadnych środków do odparcia zamachów, jakie układali przeciwnicy, i do przejednania zaciętych w oporze umysłów.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/514
Ta strona została przepisana.