dawna w królestwie Polskiém zachowywanych, Władysław król, zaprosiwszy do stołu wszystkich prałatów, książąt i panów swoich, przyjmował ich wspaniale, i po królewsku z wielką hojnością i uprzejmością ugościł, przyczém każdemu z osobna dziękował za okazaną przychylność tak sobie jako i rzeczypospolitej. A tak dzień ten, nad wszelkie spodziewanie, za łaską Bożą przeszedł szczęśliwie i zakończył się wesoło koronacyą rzeczonego Władysława. Nie mniej wesoły był i dzień następny, w którym Władysław król, przybrany uroczyście w szaty królewskie, i z koroną na głowie, mając przy boku swoim biskupów Krakowskiego i Płockiego, w strojach biskupich, udał się z zamku do miasta, otoczony licznym orszakiem książąt i panów, którzy naprzód i z tyłu za nim postępowali. A odwiedziwszy celniejsze miejsca stolicy, i uraczywszy lud ciekawém nader widowiskiem, wrócił do swego królewskiego pałacu. Na przygotowany zaś dla siebie wedle ratusza majestat, gdzie od rajców i mieszczan Krakowskich odbierać miał hołd i przysięgę wierności, nie wstąpił, z powodu sporów zaszłych między biskupami a Mazowieckimi książęty, składającymi orszak królewski, o pierwszeństwo miejsca. Gdy bowiem król zsiadł z konia, tak jedni jak drudzy chcieli zasiąśdź po prawicy królewskiej, dowodząc sobie nawzajem wyższości, ci biskupiej, tamci książęcej.
Przez kilka dni potém odbywały się tak publicznie jak i na osobności mnogie narady między starszyzną (już bowiem lud i pospolita szlachta ustąpiła była do swoich domów) w celu orzeczenia, jak i przez kogo w czasie małoletności króla Władysława miały być sprawowane rządy królestwa, iżby w niém utrzymać można porządek i zgodę. Liczne ku temu nastręczały się środki, a wielu uważało za rzecz najwłaściwszą, aby Ziemowit książę Mazowiecki, na ów czas obecny w Krakowie, wziął na siebie rząd i opiekę, już-to jako pokrewieństwem najbliższy, już jako znany z przymiotów dobroci i roztropności. Większa część jednak nie rada była temu wyborowi, już-to obawiając się, aby opiekun nie przywłaszczył sobie berła, już za wstyd sobie poczytując, jednemu książęciu, hołdownikowi królestwa, podlegać. Odrzucono zatém ten wniosek, a uchwalono naznaczyć rządców (provisores) po wszystkich ziemiach królestwa, nie z pomiędzy tych, którzy piastowali jakiekolwiek dostojeństwa i urzędy, ale ludzi żadną nie zaszczyconych godnością, a odznaczających się rozumem i zacnemi przymioty. Wybrano zatém mężów, którzy zdaniem powszechném celowali między innymi, i każdej ziemi