Taboryci, z powodu waśni wynikłych między dwoma kapłanami, Lupem i Rokiczaną, wzajemnie się znieważającymi, powstało przeciw Starej Pradze, i zbudowało z drzewa silną zasłonę. Co widząc Alexy, z zbrojnym zastępem, który był przywiódł Meinhard, wpadł do Starej Pragi, miasto opanował, i warownię rozburzył. Prokop zaś porzucił natychmiast oblężenie i ruszył ku Starej Pradze, nie zważając już na warunki pokoju, które mu obustronni rozjemcy podawali. Wyszedł przeciw niemu Alexy z swoją szlachtą, porzuciwszy Stare miasto, kędy widział chwiejące się umysły ludu, i pomiędzy Brodem Czeskim a Burymem żwawą z przeciwnikiem bitwę stoczył, w której wzajemnemi tabory na siebie uderzono. Była z obojej strony rzeź straszliwa, w końcu szlachta wzięła górę nad Taborytami i Sierotami. Prokop postrzegłszy, że rozbite jego szyki zabierały się do ucieczki, sam z zastępem dzielniejszych mężów wstrzymywał przez niejaki czas napierającą siłę nieprzyjacioł, i o kęs nie wydarł im zwycięztwa: ale nareszcie otoczony wielką liczbą jazdy i ugodzony pociskiem, uległ. Młodszy Prokop w témże samém miejscu mężnie walcząc zginął. Jan Czapek, wódz Taborytów, z znaczną częścią jazdy, umknąwszy z pola bitwy, schronił się do Polski. Alexy i Meynhard obawiając się, aby tłum jeńców, których kilka tysięcy w niewolą zabrano, nowych klęsk nie stał się przyczyną, byli to bowiem ludzie nawykli żyć bez prawa i rządu, ogłosili nakazem publicznym (odłączając jednak niewinnych włościan, mimowolnie napędzonych do wojny, od prawdziwych winowajców), „aby wszyscy, którzy chcieli służyć wojskowo, prócz wieśniaków, udali się do pobliskich stodół.“ Jakoż kilka tysięcy Taborytów i Sierot napełniło gumna, a natychmiast zamknięto wrota i podpalono okoły. Tym sposobem ów stek niegodziwych ludzi, którzy z krwi świeżej jeszcze byli nie otęchli, zginął w płomieniach.