go nie wypuszczano z niewoli, i nie zapalano między nimi domowej wojny“, wytoczyły się ztąd obszerne narady, a w końcu postanowiono zgodnie „Eliasza nie wypuszczać z więzienia, aby tym sposobem podczas małoletności królewskiej Stefana utrzymywać w wierności i posłuszeństwie.“ Niedługo jednakże przestrzegano tej uchwały. Zaraz bowiem po skończonym zjeździe Eliasz z zamku Sieradzkiego, który był pod ów czas dzierżył Piotr Szafraniec wojewoda Krakowski, za namową potajemną umknął, i bez przeszkody zbiegłszy na Wołoszczyznę, wnet pożar straszny wojny domowej w całym kraju rozniecił. Na tymże zjeździe wszczął się był nadto żwawy spór między świeckimi panami i duchowieństwem o dziesięciny, sposób ich wybierania i inne ciężary: ale odmienne były między sobą sprawa Wielkiej Polski i ziemi Krakowskiej. Albowiem Krakowianie dowodzili, że nie należało oddawać dziesięciny zbożowej z ról opuszczonych przez zrugowanie kmiecia; Wielkopolanie zaś upierali się, jakoby nie byli obowiązani do składania dziesięciny snopowej z pól świeżo wykarczowanych, i pokazywali przywilej Jarosława arcybiskupa Gnieźnieńskiego i jego kapituły, zawierający takowe postanowienie. Lecz gdy w wzajemnych naradach nie przychodziło do zgody, uchwalono złożyć inny zjazd w Piotrkowie w dzień Wniebowzięcia N. Maryi Panny, któryby się tym wyłącznie, a nie żadnym innym przedmiotem zajmował. Biskupi, aby tém lepiej przygotowani i w należyte opatrzeni środki obrony na takowy zjazd Piotrkowski przybyli, sami wprzód złożyli synod prowincyonalny w dzień Wniebowstąpienia Pańskiego w Łęczycy; dokąd gdy się zebrali Wojciech arcybiskup Gnieźnieński i biskupi prowincyi, postanowiono: „w czasie małoletności króla utrzymywać swobody kościoła, odwłaczając sprawę środkami godziwemi; a w razie przemocy i gwałtu, użyć klątwy kościelnej miasto miecza; panom zaś Wielkopolskim odpowiedzieć, że kościoł Gnieźnieński nie jest obowiązany do zachowania przywileju Jarosława, gdy od czasu, w którym jak wiadomo siłą i przemocą był wymuszony, ciągle mu zaprzeczano i od niego się uchylano.“
Dnia dwudziestego Marca Jan biskup Przemyski, nazwiskiem Śledź, Kujawianin rodem z wsi Lubnia (Luben), szlachcic herbu Doliwa, zszedł ze świata i w kościele zamku Przemyskiego pochowany został. Po jego śmierci, prałaci i kanonicy złożywszy elekcyą, obrali zgodnemi głosy Franciszka Orzka (Orzek), dziekana Lwowskiego i kanonika Przemyskiego, szlachcica z domu Świerczków. Atoli król Władysław wraz