z swemi panami mianował Mikołaja Chrząstowskiego, szlachcica herbu Strzegomia, proboszcza Ś. Floryana i kanonika Krakowskiego, którego wybór poparło kilku panów, jego braci i krewnych. Gdy wreszcie dobra kościelne zajęto w posiadanie, Franciszek Orzek, chociaż miał wszelkie prawa za sobą, ustąpić ich musiał, a przyjąć w zamian probostwo Ś. Floryana. Zaczém rzeczony Mikołaj Chrząstowski od Eugeniusza IV papieża na stolicę Przemyską wyniesiony, a przez Zbigniewa biskupa Krakowskiego w klasztorze Piędziczowskim (Pyandziczoviensis) w dzień Wniebowzięcia N. Maryi Panny, ale dopiero następnego roku wyświecony został.
Gdy nadszedł dzień uroczysty Wniebowzięcia N. Maryi Panny, Wojciech arcybiskup Gnieźnieński i prawie wszyscy biskupi królestwa, wraz z kapitułami swoich kościołów, opatami, doktorami i mistrzami, zjechali się do Piotrkowa. Przybyli i świeccy panowie, między którymi celniejszy Mikołaj z Michałowa kasztelan i starosta Krakowski; mniejsza jednak była liczba świeckich niżli duchownych, gdy jednych z wojewodów wstrzymywała bojaźń Boga i sumienie, drudzy dla niesposobnego zdrowia przybyć nie mogli. Przez dni kilka zbierały się w kościele parochialnym Piotrkowskim obie strony, i wrzały między niemi wzajemne spory, wnoszone obok mnogich wywodów zarzuty i obrony. A lubo świeccy domagali się uchylenia wielu zwyczajów, które mienili uciążliwościami, głównie jednak usiłowania ich do tego zmierzały, aby szlachcicowi rugującemu z roli wieśniaka wolno było dziesięcinę oddawać swemu plebanowi, bez względu na to, że ją kmieć składał innemu; i aby według przywileju Jarosława arcybiskupa Gnieźnieńskiego, który ukazywano, wybieranie dziesięciny snopowej we wszystkich wsiach powstałych już po wydaniu tego przywileju, i na przyszłość powstać mających, zniesioném było i uchyloném. Nie tylko zaś panowie Wielkopolscy dopraszali się tego dla siebie, ale i panowie Krakowscy usiłowali rzeczony przywilej rościągnąć do ziem swoich, na tej zasadzie, że go wydał arcybiskup Gnieźnieński, który był prymasem, i że w nim podpisani byli jako świadkowie niektórzy z kanoników Krakowskich, na ów czas posiadający beneficia należące do kościoła Gnieźnieńskiego. Głowami zaś i przewódzcami tej sprawy byli Abraham z Zbąszyna sędzia Poznański, Spytek z Melsztyna i Jan Strasz z Białaczowa. Dał na to wszystko kościoł odpowiedź łagodną, która sama przez się łagodziła wzbu-