złożenia podobnegoż hołdu przypuszczono Stefana;“ przyczém obiecywali, „że z wszelką wiernością i przychylnością bronić będą królestwa Polskiego, krajów Ruskich i Podolskich, od napaści Tatarów.“ Odrzucono atoli prośbę Stefana, panowie bowiem koronni upojeni byli świeżo radością z wykonanego hołdu przez Eliasza wojewodę, lubo rzeczony Stefan był mężem statecznym i słownym, a rozumem i dzielnością o wiele Eliasza przewyższał. Ten kilku dniami wprzódy, nim Eliasza z niewoli wypuszczono, chcąc królowi i królestwu przychylność swoję okazać, zamek i miasto Bracław, podstąpiwszy z silném wojskiem, jak to wyżej opowiedzieliśmy, wydarł z rąk Litwinów i oddał go Dzierżkowi Włostowskiemu, który na ów czas był starostą Podolskim, a przez którego niedozór i opieszałość Litwini, acz znacznie później, znowu go zdradziecko podchwycili.
Ze Lwowa król Władysław wyruszywszy wraz z bratem swoim książęciem Kazimierzem, objeżdżał kraje Ruskie, na święta zaś Narodzenia Pańskiego wrócił, jak do zwykłej swojej siedziby, do Krakowa. Tegoż roku, dnia pierwszego Września, Wojciech Jastrzębiec z Lubnic, arcybiskup Gnieźnieński, urodzony z ojca Dzierżsława i matki Krystyny, we wsi swojej Mnichowicach na Mazowszu zakończył życie, i w kościele Gnieźnieńskim naprzeciw kapitularza pod płytą mosiężną pochowany został. Mąż rozumny i poważny, ojczyzny wielki miłośnik. Po jego śmierci, Dzierżsław, syn bratanka arcybiskupa, Marcina z Rytwian wojewody Łęczyckiego, wszystkie ruchomości i pieniądze, szaty i klejnoty, przemówiwszy i obietnicami ująwszy niektórych dworzan, pozabierał; a nadto zamek Borysławice, który był Wojciech arcybiskup swym nakładem zmurował, i znaczne w nim skarby dla synów drugiego bratanka Ścibora wojewody Łęczyckiego przechowywał, opanowawszy, wszystkie znalezione tam bogactwa sobie przywłaszczył. Kapituła Gnieźnieńska złożywszy w dzień Przeniesienia Ś. Wojciecha elekcyą, w celu obrania nowego arcybiskupa, z natchnienia (per viam inspirationis) wybrała zgodnie Wincentego Kota z Dębna, mistrza nauk wyzwolonych, szlachcica herbu Doliwa, kustosza Gnieźnieńskiego, kantora Krakowskiego i podkanclerzego królestwa. Nie podobał się ten wybór panom koronnym, którzy uważali za rzecz niesłuszną, aby mąż nie wiele jeszcze w kraju zasłużony, przesadziwszy innych biskupów, tak nagle na najwyższą godność postąpił;