Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/558

Ta strona została przepisana.

naradziwszy się z panami Czeskimi i szlachtą, poselstwu Alberta taką dali odpowiedź: „Z rozkazu pana naszego Władysława króla Polskiego, a nie z zuchwalstwa jakowego i lekkomyślności przybyliśmy do królestwa Czeskiego, wprawdzie z bronią w ręku, ale dla zjednania pokoju, abyśmy królestwo to najpierwej do wiary prawej katolickiej, potém do zgody i jedności, a nareszcie do posłuszeństwa Kazimierzowi królem Czeskim obranemu przywiedli: wielka część bowiem prawych i roztropnych mężów tak mniema, że on do tego królestwa pozyskał prawo. Aby zaś i król Albert miał do niego jakowe prawo posiadać, o tém wątpimy; wiemy owszem, że Kazimierz, jako obrany król Czeski, ma w tej mierze pierwszeństwo. Wybierać zaś miejsce do bitwy, byłoby jak mniemamy rzeczą najnierozsądniejszą; my bowiem, jako panowie i poddani chrześciańskiego króla, od wszelakiego krwi chrześciańskiej rozlewu stronimy i uciekamy. Nie w naszej mocy jest naznaczać dzień i miejsce do rozprawy; zostawiamy to, jako rzecz niepewną, woli i rozporządzeniu Wszechmocnego Boga: któremu niemiłą podobno będzie duma Alberta porywającego się tak skwapliwie do bitwy; albowiem Bóg nieprzyjacielem jest ludzi pysznych; i pewnie do niej nie zbędzie na odwadze Polakom, którzy nie zwykli nigdy cofać się przed wrogiem, ale umieją śmiało zajrzeć mu w oczy.“

Obadwa wojska rozbijają obozy pod miastem Taborem.

Wojewodowie Polscy taką dawszy odpowiedź, aby nie byli zmuszeni staczać walkę w miejscu jakiém niesposobném, gdy obrane stanowisko wiele bardzo w bitwie znaczy, uwiadomieni od panów i szlachty Czeskiej, jak silne i położeniem swojém obronne było miasto Tabor, przeprowadzili w to miejsce swoje wojsko, i niedaleko rzeczonego miasta, które było wierne i przychylne Kazimierzowi, położyli się obozem, a dokoła wałami i przekopami, nareszcie i taborami jakby łańcuchem się opasali. O czém gdy się od szpiegów król Albert dowiedział, natychmiast tam pospieszył; i on bowiem, i wszyscy jego rycerze, pełni zarozumienia, tuszyli niewątpliwie, że za pierwszém spotkaniem z Polakami jak zdobycz ich zagarną. Omyliła ich atoli nadzieja: jeszcze podobno nie wiedzieli z doświadczenia, że szczęście w boju zarówno jednej jak drugiej stronie służyć może. Ujrzawszy bowiem wojsko Polskie w gotowości stojące do walki, sam Albert stracił do niej chęć i odwagę, i na rzut kamienia z wielkiej procy roztoczył także swój obóz na górze leżącej naprzeciw rzeczonego miasta, i kazał go podobnież przekopami i wozami do koła obwarować. Ten przeto Albert, który nie przypuszczał, iżby wojewodowie Polscy ośmielili się z nim walczyć, mając nie-