Car Tatarski Szachmet (Szadchmath) z potężném wojskiem około Zielonych Świątek wtargnąwszy na Podole, począł obyczajem swoim ludzi porywać w wieczną niewolą, a kraj pustoszyć grabieżą, prowadząc z sobą bałwany w szaty ludzkie odziane i powsadzane na konie. Zaczém panowie Ruscy, rycerze i szlachta, postanowiwszy raczej zginąć, niżeli patrzeć na zgubę swoich braci, zebrali dość liczne i potężne wojsko, i poszli za Tatarami w pogoń, pełni gorącej żądzy uderzenia na nich z całą mocą, byli bowiem liczbą przeważniejsi. Tatarzy widząc niebezpieczeństwo, wzięli się do podstępu, i obrali stanowisko za błotem, jak klej iłowatém i gęstém, kędy skupieni czekali na natarcie Polaków. Panowie Polscy i szlachta nie domyślając się zdrady, rzucili się pędem wielkim na Tatarów, lecz w samém spotkaniu ugrzązłszy w błocie, wydali się na rzeź i zagładę. Ale i ta przygoda, chociaż wielu znakomitych rycerzy pozbawiła życia, byłaby stała się klęską nieprzyjacioł; mogło bowiem wojsko pozostałe w tyle ominąć miejsce tak niebezpieczne, i nad Tatarami odnieść zwycięztwo, gdyby nie wyrok przeciwnego losu, który za grzechy ludzkie karał wtedy Polaków. Gdy bowiem przednie hufce, chcąc obejść owo trzęsawisko, cofać się poczęło na inne sposobniejsze miejsce, zawołał ktoś głośno „zasię, zasię“ (zasza!); tylne straże, które nie wiedziały co się działo na przedzie, źle zrozumiawszy to hasło, w mniemaniu, że wołano aby uciekać, zmieszane i strwożone, jakby przednie szyki już były całkiem pobite, zabrały się spiesznie do ucieczki. Co gdy spostrzegli Tatarzy, uderzyli z tyłu na wojsko Polskie i porazili je na głowę, za uciekającymi zaś niedobitkami puścili się w pogoń. Gdy bowiem hufce Polskie zmieniły porządek i z miejsc swoich ustępować poczęły, zaraz wszczął się między niemi nieład, a wtedy na zmieszanych i cofających się Tatarzy tém śmielej natarli. Skoro zaś powstał popłoch, wszystko wojsko Polskie poszło w rozsypkę: Polacy bowiem tylne składający zastępy, w mniemaniu, że przednie szyki były zniesione, zaraz z trwogą pierzchnęli. Taka zaś wściekłość ogarnęła Tatarów, że wszystkich dzidami na śmierć zabijali, nikogo nie zabierając w niewolą. Okropna to była dla Polaków i pamiętna w późne wieki klęska, w której zginęło kilkanaście tysięcy szlachty, panów i rycerzy. Tatarzy od tego czasu, nadęci pomyślnością i ośmieleni tak sławném zwycięztwem, ziemie Ruskie częstemi poczęli napastować zagony, już-to w przekonaniu, że Polacy ledwo słaby mogli im stawić opór, już w pocieszającej myśli, że w tej bitwie najcelniejsi wojownicy Ruscy, jak rzeczywiście było, wyginęli. Jakoż polegli wtedy Michał Buczacki starosta Podolski, Skarbek z Góry, Mikołaj Gi-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/561
Ta strona została przepisana.
Tatarzy pustoszą Podole, a Polakom wielką i pamiętną zadają klęskę.