podobne uczynił zrzeczenie i praw swoich także odstąpił, a panowie i szlachta Czeska obrali zgodnie królem, kogoby im się podobało, czy z pomiędzy tych dwóch, czy z innych jakowych książąt, tak iżby wybrany w ten sposób był niewątpliwie za króla uznany.“ To oświadczenie, nie tylko Czechom do obu stronnictw należącym, którzy na ten zjazd licznie się byli zgromadzili, ale i wielu obcym zdało się najsnadniejszą drogą do wzajemnego a słusznego pojednania, gdy przez dni piętnaście różnych z obu stron próbowano układów, a posłannicy papieża i soboru obiedwie usilnie namawiali do pokoju. Nareszcie król Albert przyzwawszy do siebie Wincentego arcybiskupa Gnieźnieńskiego, sam na sam i w osobności jął wynurzać się szerokiemi słowy, jak szczerze króla Polskiego Władysława i jego brata Kazimierza miłował; potém zaś, chcąc swoję ku nim przychylność tém lepiej pokazać, ułożył potajemnie z rzeczonym arcybiskupem związki małżeńskie, mające połączyć Władysława króla z starszą córką Alberta, Kazimierza zaś z młodszą, którym w posagu przeznaczał królestwo Czeskie; i na to przed arcybiskupem uroczystą wykonał przysięgę; żądał jednak, aby ten układ dopiero w swoim czasie i w sposób przyzwoity został ogłoszony i wykonany, iżby się nie zdawało, że go przymus jaki spowodował. Panowie Polscy o tej umowie uwiadomieni przez arcybiskupa Gnieźnieńskiego, zmiękli do razu i z nie wielką już gorliwością popierali sprawę Czeską. Lubo zaś pokój miał się wtedy układać na pewnych warunkach i zastrzeżeniach, gdy jednakże król Albert za namową niektórych Niemców, którzy królestwu Polskiemu zazdrościli szczęścia, począł nagle zmieniać rzeczone warunki, a niektóre całkiem nawet cofać, panowie Polscy tak się oburzyli na tę zmienność, że nie dokończywszy dzieła, bez żadnego skutku i postanowienia zabrali się do wyjazdu z Wrocławia. Uczuł król Albert boleśnie ten odjazd, usiłował ich przeto różnemi sposoby zatrzymać: jako bowiem monarcha chrześciański, pragnął szczerze ustalić pokój; ale chytre umysły Niemców stanęły ku temu na przeszkodzie. Posłowie też króla Polskiego uważali to za niegodne siebie, aby mieli powracać do gospody, już bowiem powsiadali na koń i ruszyli w drogę. Wszelako zniewoleni nie już prośbami tylko ale łzami posłów papieża i soboru, postanowili zatrzymać się w Namysłowie i układać o zawieszenie broni albo pokój. Przybyli za tém do Namysłowa posłowie wyprawieni od papieża i soboru. Król Albert przysłał tam zaraz swoich radców; a za staraniem legatów, gdy już pokój stały nie dał się skleić, uchwalono przynajmniej rozejm na lat kilka, z tém zastrzeżeniem, że w dzień Ś. Jerzego tegoż roku obadwaj królowie mieli się zjechać osobiście na granicy Węgier i Polski, albo wysłać swoich prałatów i panów w celu umówienia pokoju. Albert w Wrocła-
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/573
Ta strona została przepisana.