nalegali tém bardziej, „aby kończyć zaczęte dzieło, i ukazali osobne i stanowcze od królowej i królestwa poruczenie, że nawet w razie przyjścia na świat syna mogą rzecz prowadzić do skutku.“ Poczęły się zatém nowe narady, w których podzieliły się zdania panów koronnych. Większość uchwaliła, „aby mimo narodzenia się syna i dziedzica, Władysław król obrany królem Węgierskim na ten wybór zezwolil.“ Dał się pokonać król Władysław namowom swoich radców, równie jak prośbom Węgierskich posłów, i potłumiwszy w sobie wszystek wstręt i niechęć, na radę i prośbę stron obydwóch, acz z przekonaniem swojém niezgodną, powodowany jedynie względami religijnemi, przywiązaniem do prawej katolickiej wiary, postanowił królestwo Węgierskie przyjąć. Położono mu więc takie warunki: naprzód, „aby królestwo Węgierskie od napadu Turków zasłaniał i bronił; po wtóre, aby Elżbietę pojął za żonę, a dwom jej córkom stosowne obmyślił zamęście i dał im odpowiednie posagi; syna zaś pogrobowego Władysława, gdy dojdzie lat dojrzałych, aby wszelką pomocą wspierał w osiągnieniu samego tylko królestwa Czeskiego; po trzecie, aby synowie Władysława króla, jakich mieć będzie z Elżbiety, dziedziczyli królestwo Węgierskie; gdyby ich zaś nie miał, aby po śmierci Władysława syn pogrobowy Alberta, Władysław, następcą był tronu Węgierskiego.“ Te warunki gdy zgodnie przyjęto i stwierdzono, w Niedzielę drugą postu, po odprawieniu uroczystém mszy ś. w kościele katedralnym Krakowskim, zebrali się wszyscy posłowie Węgierscy, a Jan biskup Segedyński (Segniensis) powiedział od nich po łacinie mowę poważną i piękną, w której oznajmili o wyborze Władysława króla na stolicę swego królestwa, dokonanym zgodnie, za zezwoleniem królowej, prałatów, panów i całego narodu Węgierskiego; poczém na klęczkach i z rzewnemi łzami, w obec posła cesarza Tureckiego, prosili i błagali, „ażeby zezwolił na takowy wybór i królestwo Węgierskie przyjąć raczył.“ Władysław król w zwróconej do nich krótkiej przemowie nadobnemi słowy oświadczał: „że przestając na swojém królestwie Polskiém nigdy obcych królestw nie pragnął; wszelako, aby się nie zdawał Boskiemu opierać rozrządzeniu, rzeczone królestwo na chwałę Boga Wszechmocnego, Rodzicielki jego Maryi Panny, i wszystkich Wybrańców nieba, dla pokoju i obrony wiernych, a wytępienia i zagłady barbarzyńców, nie bez mnogich łez wylania przyjmuje.“ Takowe przyjęcie sprawiło radość powszechną; odśpiewano po wszystkich kościołach „Ciebie Boże chwalimy“, a nocy następnej, przy odgłosie dzwonów zewsząd się rozlegającym, zajaśniało rzęsistém światłem całe miasto. Dodał Władysław król w swojej przemowie: „że nie w własnych siłach, ale w mocy i miłosierdziu Boskiém zaufany, i nie z próżnej panowania żądzy, lecz z miłości dla wiary i chrześciaństwa, koronę Węgierską przyjmuje.“
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/584
Ta strona została przepisana.