Osierocenie przeto stolicy księstwa Litewskiego przez śmierć wielkiego książęcia Zygmunta, i wynikłe między Litwinami spory, kłopotały razem Władysława króla, który wahał się w myślach, co miał czynić i czego się jąć najpierwej, jakkolwiek miłość ojczyzny i wielu panów namowy skłaniały go ostatecznie do tej myśli, aby poniechawszy królestwa Węgierskiego zajął się sprawami i dobrem własnego państwa, uspokojeniem Litwy i rozrządzeniem skarbów pozostałych po wielkim książęciu Zygmuncie, o co wielokrotnie prałaci, książęta i panowie Litwy przez znakomite poselstwa i listy upraszali. Chwiał się zatém i sam król i panowie koronni w niepewności; przykrą zdawało się rzeczą nie radzić o uspokojeniu i sprawach Litwy, ale przykrzejszą nie dotrzymać obietnicy Węgrom, którzy nalegali przez posły i listy, aby Władysław król jak najspieszniej udać się raczył do Węgier, a nie zdawał się opuszczać korony Węgierskiej dla braku postanowienia i z obawy przed królową Elżbietą. Nareszcie po długim namyśle uchwalono, iżby król Władysław do Węgier nie jechał i królestwa Węgierskiego nie przyjmował, do Litwy zaś posłał za siebie Oświeconego książęcia Kazimierza, któryby tam nie jak wielki książę, ale jak namiestnik i rządca wysiadywał, dopóki król Władysław księstwem Litewskiém inaczej nie rozporządzi. Na dowód takiej uchwały nigdy go ani król Władysław, ani prałaci i panowie, czy-to w mowie, czy w pismach urzędowych, wielkim książęciem nie nazywali. Poczém rozpisał król Władysław listy do prałatów, książąt i panów Litewskich, z radą i zaleceniem, „aby się zachowali w pokoju i zgodzie, a z pewnością oczekiwali brata jego książęcia Kazimierza.“
Była w tym roku w Polsce i krajach pogranicznych zima ciężka i sroga, która wiele drzew rodzajnych wymroziła, i spowodowała wielki pomorek na bydło. Przeszłego też lata chybiły urodzaje; a gdy z tej przyczyny bieda stała się powszechną, wiele ludzi umierało z głodu; niektórzy używali pewnej tłustości i soku osiąkającego z drzew, który po polsku zowią jemiołą (gyemyola); inni z ziół, liści i korzonków wyrabiali i jedli chleb; z czego potém, gdy lato nadeszło, jakby od morowej zarazy ginęli. Szlachta i wieśniacy zdzierali z obor stare strzechy, aby niemi jakożkolwiek głód i skwierk zmorzone-