korony Węgierskiej szczęśliwie przyjdzie do skutku, pomimo przeszkód stawianych przez królową Węgierską Elżbietę i jej stronników.
Pod tenże sam czas przybyli do Kieszmarku do króla Władysława panowie Litewscy, Andruszko Dowojnowic i Raczko, wysłani od prałatów i panów Litwy, z prośbą: „aby Władysław brata swojego książęcia Kazimierza przysłał bez omieszkania na Litwę, zanimby książę Michał zdołał umocnić się na stolicy.“ Król wysłuchawszy posłów łaskawie i hojnie obdarowawszy, odprawił ich z upewnieniem, że książę Kazimierz niezawodnie do Litwy przybędzie, aby więc trwali wiernie i statecznie w swoim umyśle. Chwiał się nieco Władysław król Polski w rozmyśle, czyli miał jechać dalej do Węgier, czyli też dla spraw Litewskich, które obecności jego niezbędnie wymagały, i z uwagi na zmienny umysł Węgrzynów, cofnąć się z drogi, a udać do Litwy i Polski.
Władysław król Polski wysiadywał przez dni dwanaście w Kieszmarku, gdzie i w suchedni przebywał; toczyły się wtedy różne rozprawy o dalszej do Węgier podróży. Jan z Tęczyna wojewoda Krakowski, Przedbor z Koniecpola kasztelan Rosperski i inni panowie radzili wrócić do Polski, przekładając, „że szkodliwą i niebezpieczną było rzeczą dobijać się królestwa Węgierskiego orężem i wojną, i lepiej nierównie cofnąć się z powrotem, pókiby prałaci i panowie Węgierscy z sobą się nie połączyli.“ Przemogłoby było zdanie Jana z Tęczyna wojewody Krakowskiego i niektórych zgodnie z nim myślących, gdyby mu nie sprzeciwili się byli Zbigniew biskup Krakowski i Sędziwój z Ostroroga wojewoda Poznański, których głos w radzie najwięcej miał powagi. Po długich więc naradach uchwalono, aby król Władysław, nie zważając na opór Elżbiety królowej Węgierskiej, tudzież prałatów, panów i miast jej przychylnych, udał się w pochód dalszy ku Budzie w celu popierania swojej elekcyi, gdy zwłaszcza Szymon biskup Jagierski obiecywał pomyślny obrot tej sprawie, i radził aby niczego się nie obawiać.