ty, podstąpił pod miasto Budę; a gdy urządziwszy tabory i sprawiwszy do boju swoje szyki, z rozwiniętemi proporcami zbliżał się ku miastu, Wawrzyniec Hedrewara palatyn Węgierski, pod ów czas dowódzca miasta Budy, z dwoma synami i mnogim tłumem panów Węgierskich, szlachty i mieszkańców stolicy, wyruszyli konno na spotkanie Jego Królewskiej Miłości blisko o dwie mile (ad septimum lapidem), a potém pozsiadawszy z koni, na klęczkach, z wielką czcią i uniżonością witali i przyjmowali Władysława króla, szerokiemi słowy winszując mu szczęśliwego przybycia. Władysław król zsiadłszy także z konia, rzeczonego Wawrzyńca palatyna i otaczających go panów z królewską powagą i uprzejmością powitał; poczém siadł znowu na koń, i tegoż dnia przybył do Pesztu (Pieczki), gdzie przez dwa dni następne stał obozem, nie chcąc wchodzić do miasta: Wawrzyniec bowiem palatyn, łudzony od królowej Elżbiety, utrudniał jeszcze wstęp królowi Władysławowi do zamku pewnemi warunkami, nie zgadzającemi się z godnością i powagą króla. Lecz potém namyśliwszy się, wyznał mu bezwarunkowo swoję wierność i posłuszeństwo, i otworzył bramy Budzyńskiego zamku. Król Władysław przekonawszy się o jego szczerém postępowaniu, powierzył mu zamek Budzyński; a od tego czasu palatyn trwał aż do śmierci w statecznej ku królowi Władysławowi wierze i przychylności, którą w wielu razach jawnemi i dowodnemi czyny okazywał.
W Sobotę, w wigilią ŚŚ. Trójcy, Władysław król Polski zjadłszy obiad w Peszcie, siadł na statki i popłynął Dunajem do Budy, która u starożytnych zwana była Sykambryą od przyległej góry Sykan. A sporządziwszy swoje hufce, wszedł do miasta bramą prowadzącą do Eczelburga, w najpiękniejszym porządku, wraz z prałatami i panami obu królestw. Wystąpiły na jego przyjęcie processye ze wszystkich kościołów parafialnych i zakonnych z relikwiami Świętych i tłumami mieszkańców miasta Budy, od których Jego Królewska Miłość wdzięcznie i ze czcią powitany został. Król zsiadłszy z konia, i oddawszy głęboki pokłon relikwiom Świętych, skinął ręką prawą do ludu, a potém siadłszy znowu na koń, z wielką uroczystością i przepychem wkroczył do Budy. Kiedy wjeżdżał do bramy miejskiej, szlachta i rycerze Polscy i Węgierscy, których był król do zajęcia miasta Budy pierwej wysłał, przyodziani w zbroje, i na trzy zastępy podzieleni, pieszo spotkali króla. Pierwszy zastęp składał się z przedniejszych rycerzy i szlachty; drugi z ich towarzyszów w hełmy przybranych, z kuszami; trzeci, także w szyszakach, z młodzieńców tarczami i dzirytami zbroj-