miejscach konie jak najszybsze, przy których pomocy mógłby w razie niebezpieczeństwa i przewagi nieprzyjacioł ratować się przemieniając konie: jego bowiem samego ważono za dziesięć tysięcy rycerzy. Miał zaś król, jak się wyżej powiedziało, w swym przybocznym zastępie proporczyk mały ze znakiem orła białego, który niósł Mikołaj Morawiec z Kunoszówki, herbu Powała. Sam zastęp obronny składał się z sześciudziesiąt kopijników. Celniejsi w nim rycerze byli: Ziemowit młodszy książę Mazowiecki, syn starszego Ziemowita, siostrzeniec królewski; Fieduszko czyli Teodozy, książę Litewski, wiodący z sobą spory poczet swoich ludzi, i Zygmunt Korybut, książę Litewski, synowcowie króla, trzej główniejsi z rodziny jego książęta. Nadto, Mikołaj podkanclerzy królestwa Polskiego, herbu Trąby, potém arcybiskup Gnieźnieński; Zbigniew z Oleśnicy herbu Dębno, później biskup Krakowski i kardynał; Jan Mężyk z Dąbrowy herbu Wadwic, potém wojewoda Lwowski; Jan Zolawa jeden z panów Czeskich, herbu Towaczow, Bieniasz Wierusz z Białej, starszy nad komornikami królewskimi, herbu Wierusza; Henryk z Rogowa herbu Działosza, potém podskarbi królestwa Polskiego; Zbigniew Czajka, który niósł włócznię królewską; Piotr Madaleński (Medalański) mający w herbie dwa lemiesze tylcami z sobą złączone w polu błękitném, który herb po polsku zowie się .... Laryssa, Jan Sokoł Czech, i wielu innych. Alexander zaś Witołd, wielki książę Litewski, powierzywszy się samemu Bogu w obronę, biegał wszędy pomiędzy wojskiem Polskiém i Litewskiém, odmieniając często konia, i nie liczną otaczając się drużyną, a łamiące się szyki i walkę w wojsku Litewskiém podtrzymując, po wiele kroć wołaniem i krzykiem hamował Litwę od ucieczki.
Gdy wytrąbiono hasło bojowe, wszystko wojsko królewskie zabrzmiało głośno pieśń ojczystą Bogarodzicę, a potém z podniesionemi kopijami pobiegło do bitwy. Ale wojsko Litewskie z rozkazu książęcia Alexandra, który niecierpliwym był zwłoki, pierwsze ruszyło na nieprzyjaciela. Już Mikołaj podkanclerzy królestwa Polskiego, opuściwszy króla, wraz z kapłanami i pisarzami szedł do obozu królewskiego, gdy go jeden z pisarzów zatrzymał, namawiając, „aby chwilę poczekał i przypatrzył się spotkaniu wojsk tak potężnych; rzadki to (mówił) widok, który się już może więcej oczom nie zdarzy.“ Podkanclerzy usłuchawszy jego rady, zwrócił z ciekawością wzrok na poczynającą się bitwę. W tej samej chwili, obadwa wojska