do tej uchwały wydany został zamek rzeczony królowi, który dał go zaraz starostwem dzierżawném Wincentemu z Szamotuł kasztelanowi Międzyrzeckiemu, szlachcicowi herbu Nałęcz, rycerzowi dzielnemu i znakomitemu, który z przyrodzenia wielce pochopnym był do żartów i uciesznych gadek.
Królowa Elżbieta dowiedziawszy się o wszystkiém, co w mieście Budzie zrobiono i uchwalono, i przekonawszy się, że koronacya jej syna, przez którą mniemała iż Władysław król utracił wszelkie prawa do tronu, stała się celem szyderstwa i pośmiewiska, i że w braku korony, którą uwiozła, innej użyć postanowiono, nie wiedząc sama co czynić, wzięła się do zbrodni, i pewnego Węgrzyna, nizkiego a nieznanego rodu, złotem jak mówią przenajęła, aby Władysława mieczem albo trucizną zgładził i zamierzonej nie dopuścił koronacyi. Ten skoro przybył do Budy, a poznał, że zamiar powzięty trudno i niebezpieczno było mu wykonać, rozłakomiony złotem od królowej jak mówił przyjętem, i żądzą większego jeszcze wziątku, przez pewnego przyjaciela Władysławowi i jego radcom odkrył wszystkie zamachy królowej, opowiedział, po co i w jakim celu był wysłany, a dla lepszej wiary pokazał złoto, które miał od Elżbiety otrzymać, spodziewając się, że za wyjawienie zdrady dwa razy tyle zyska nagrody. Król Władysław na obie strony baczny i bezwzględny, ani daru ani kary nie użył na człowieka występnego, uważając oboje za niewłaściwe, i pragnąc ocalić sławę królowej, o której nie chciał wierzyć, aby podobną zamierzała zbrodnię. Ale panowie Węgierscy, kiedy wracał z pokojów królewskich, kazali schwytać go i piec rozpalonemi kleszczami, a potém rozszarpać na cztery części. Jeżeli kłamał, nikomu innemu tylko sobie i swoim kłamstwom winien był przypisać kaźń poniesioną.
W Piątek przed dniem Ś. Alexego król Władysław opuścił Budę i udał się do Białogrodu stołecznego wraz z prałatami, panami i szlachtą obu królestw, w celu koronowania się na króla Węgierskiego; a przenocowawszy w Pettendzie (Petu?), w Sobotę na południe przy-