Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/616

Ta strona została przepisana.

proboszcz Wrański, starając się to wszystko, co było niebezpieczném dla zamku, usuwać, i raczej zwracać na szkodę nieprzyjacioł, nocy następującej kazał drzewo i chrósty, któremi Turcy pozawalali przekopy, prochem do strzelania z dział używanym w różnych miejscach ponasypować. Gdy więc nazajutrz wojsko Tureckie w niezliczonym tłumie, jakby szarańcza, ufając w swoję mnogość, lądem i wodą uderzyło na twierdzę, i z ogromnym krzykiem brnąć poczęło przez rowy napełnione kłodziną, oblężeńcy udawali na pozór, że się opierają i bronią, a Turcy nacierali coraz liczniej, nareszcie wszyscy hurmem ruszyli, nie przypuszczając zdrady, ale raczej obawę oblężeńców, i gdy niektórzy po przystawionych drabinach wdzierali się już na mury, zamkowi upatrzywszy porę najlepszą, poczęli z murów rzucać głownie, węgle żarzące i inne podpały, od których wnet zapalone prochy buchnęły w różnych miejscach płomieniem, a Turcy częścią od płonącego drzewa, którego sami nanieśli, częścią od dymu dławiącego padali i ginęli. Inni przygodą ich odstraszeni nie śmieli wstępować na mury. Nie lepszego doznali losu ci, którzy walczyli; wiele bowiem statków rażonych pociskami z dział zatonęło; inne wiatrem gwałtownym popchnięte pod mury twierdzy, które ciągnęły się ponad korytami Sawy i Dunaju, wpadły w ręce oblężeńców. Walka ta trwała od pierwszej godziny rannej aż do wieczora, i Turków zagrzanych z razu nadzieją zdobycia zamku przeraziła i osłabiła na duchu. Cesarz Turecki doznawszy takiej klęski, i sześć miesięcy strawiwszy na daremném oblężeniu zamku, podniósł obozy i ze wstydem do kraju swego ustąpił. Wszelako wiele ludu obojej płci zabranego w czasie oblężenia w ziemi Siedmiogrodzkiej w okropną niewolą uprowadził; Piotra zaś Łęczyckiego nie pierwej aż po odstąpieniu od oblężenia do króla Władysława odesłał, z oświadczeniem, „że do pokoju gotów się nakłonić, jeżeli mu król zamku Belgradu (Albanander), od którego był odparty, i całej Rascyi ustąpi.“

Zbigniew kardynał i biskup Krakowski z Budy powraca do Polski. Panowie Małopolscy uchwalają podatek wiardunkowy na zapomożenie króla Władysława.

Po dopełnieniu koronacyi i załatwieniu w większej części spraw publicznych, Zbigniew kardynał i biskup Krakowski za zezwoleniem królewskiém wybrał się z powrotem do kraju, i ruszywszy z Budy w Piątek po Ś. Jakóbie Apostole, to jest dnia dwudziestego dziewiątego Lipca, jechał przez Czosnek, Otwan, Kiewesz (Kyewyesz), Serencze, Potok, Wronow i Stropków. Ale gdy w Niedzielę przybył do Kiewesz, mieszczanie, którzy od żołnierzy królewskich idących do Budy, lub z niej po-