Litwinom nie sprzyjał; na urzędach poosadzali Litwinów, a książęcia Kazimierza uczyli swoich obyczajów i mowy.
Władysław król Węgierski i Polski mniemając, że królestwu Węgierskiemu żadna już domowa nie zagrażała wojna, przy powszechnej zgodzie i jednomyślności, którą prałaci i panowie Węgierscy twarzą i słowem okazywali, nie tylko Zbigniewa kardynała biskupa Krakowskiego i Jana z Tęczyna wojewodę Krakowskiego, ale i wielu innych panów żądających powrotu odesłał do Polski. Ich odjazd ośmielił i zachęcił królową Elżbietę, tudzież wielu prałatów i panów Węgierskich, do podniesienia zewsząd wojny przeciw królowi Władysławowi. Najpierwej więc rzeczona królowa ujęła i przeciągnęła na swoję stronę miasta Koszyce, Bardyów, Luboczę, Kremnicę (Krempnicza), i związała je z sobą wierności przysięgą; potém Jana Iskrę (Giskra) Czecha, którego był król Władysław niedawno wypuścił z więzienia, przez swoich stronników Pankracego i Michała Oriaka w pojedynczej walce poimanego postawiła na czele swego wojska. Ten ściągnąwszy za pieniądze zbrojne z Czech, Moraw, Austryi i Szlązka posiłki, wszystkich królowi Władysławowi wiernych poddanych ogniem, łupieżą i więzieniem usiłował zmusić do wypowiedzenia posłuszeństwa swojemu panu. Miasto Preszów (Aperiasch) wierne dotąd królowi, oderwało się i przeszło na stronę Elżbiety. Zawrzała walka między starostą Kiesmarku Mikołajem z Peren i jego wojskiem a Czechami: raz ci, drugi raz owi zwyciężali. Cała ziemia Spiska spłonęła pożarem; jedna strona zmuszała drugą do uległości i płacenia podatków. Ustał przemysł i handel; swawoli, rabunkom i rozbojom wszędy otwarte było pole. Jan Iskra nieustannie podniecając rokosz, ubiegł zdradziecko zamek Saros (Scharusch) należący do Jana Peren; inny, będący w posiadaniu Mikołaja Peren, starosty Kieszmarku, zwany Kyschik, który najbardziej Koszycom groził, oblężeniem ścisnął, a podebrawszy się do niego z różnych stron ziemnemi podkopy, zburzył i z ziemią zrównał. W ten sposób wiele okolicznych zamków już-to zdradą, już przemysłem i sztuką, już wreszcie przemocą pozdobywał; a nadęty takiém powodzeniem począł się nazywać hrabią Saroskim (de Scharu sch) i Władysława króla Węgierskiego najwyższym wodzem. Miasta pomienione wspierały hojnie pieniędzmi jego usiłowania, i wszystkie należytości królewskie do jego rąk oddawały. Bito nawet pieniądze złote i srebrne w Kremnicy