Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/628

Ta strona została przepisana.

włowi Wojnickiemu poruczył. Nie wstrzymała od tej wyprawy króla i jego rycerstwa ostrość pory zimowej, wielkie zawały śniegów i niedostatek żywności; strawił owszem zimę całą i post na dobywaniu rzeczonych miast i zamków, i nie pierwej ustąpił z pola, aż gdy wszystkie orężem do poddania się i posłuszeństwa przymusił. Fryderyk król Rzymski dowiedziawszy się o takiem Władysława króla powodzeniu, wielce się zatrwożył o swój kraj Austryacki, aby w celu odzyskania korony królestwa Węgierskiego, powierzonej mu w straż przez królową Elżbietę, nie najechał król Władysław jego krajów i posiadłości. Postanowił przeto w razie niebezpiecznym wydać raczej koronę, niżeli dopuścić krajów swoich zniszczenia. Atoli król Władysław nie chciał naruszać państw króla Rzymskiego, lecz prowadził oba wojska na zbuntowane miasta Koszyce, Bardyów, Luboczą, Kremnicę, Preszow, i zamki opanowane przez Jana Iskrę, aby zmusiwszy je do podległości i posłuszeństwa utłumił resztę rokoszu i przywrócił Węgrom pokój zupełny, a potém mógł tém snadniej popierać wyprawę przeciw Turkom. Była to rada roztropna i dla króla Władysława wielce zbawienna. Ale prałaci i panowie Węgierscy nie dali się w żaden sposób do tego nakłonić, aby mieli pójść zbrojno przeciw rzeczonym miastom i zamkom, bądź-to że nie mieli ochoty do wojny, poprzedniemi wojnami unużeni, bądź, co pewniejsza, że się obawiali, aby Władysław będąc na pograniczu Węgier nie cofnął się do Polski i nie opuścił królestwa Węgierskiego bez powrotu. Zaczém król Władysław rozpuściwszy obadwa wojska wrócił do stolicy Budy, zamki zaś zdobyte popuszczał panom Węgierskim w dzierżawę. Powiadają, że gdy na tej wyprawie, prowadzonej przez Władysława w czasie wielkiego postu, niektórzy z rycerstwa łakomie i niepowściągliwie jedli zająca, nagłą śmiercią poginęli. Podobnież gdy jeden z rycerzy, mając podostatkiem innej strawy, zjadł dwa jaja, natychmiast wyrzucił z siebie dwadzieścia jaj całych w skorupach. Powrót króla Władysława, po tak świetném i pomyślném rozpoczęciu wyprawy, nie podobał się wielu panom Polskim i Węgierskim, którzy marszczyli na to czoła, że król mając tak potężne wojsko nie poprowadził go spiesznie na nieprzyjacioł, a zwłaszcza Czechów; mógł bowiem przy tak znacznej sile wszystkie miasta zbuntowane zmusić do posłuszeństwa i wszelakich zgromić przeciwników. Ale wolał król raczej ustąpić z pola, posłuchawszy namowy niektórych panów, którzy radzili przystąpić z Elżbietą do zgody, chociaż chytrze i zdradziecko przez nię układanej. Po jego odejściu królowa Elżbieta, ożywiwszy w sobie nadzieje pełne pychy i zarozumienia, panom Węgierskim i Polskim według obietnicy przysłanym do Presburga w celu umawiania się o pokój dała odpowiedź dumną, i do żadnej nie chciała się nakłonić zgody, mówiąc, „że nie mogła być tak bez-