było zmuszoném pokój okupować podobném upokorzeniem. Dumny i zarozumiały Turek za przystąpienie do zgody żądał jednego zamku, nie przewidując, że we dwa lata niespełna sam dokupować się miał pokoju utratą daleko większych zamków, krain i powiatów. Już bowiem pod ów czas Węgrzy poczęli odgramiać Turków i pięknym wojny początkom los sprzyjał pomyślny. Jakoż i wtedy, gdy to poselstwo odprawiano w Budzie, Jan Huniad nad Turkami dwa świetne odniósł zwycięztwa, które dwaj przedniejsi panowie Tureccy śmiercią przypłacili, i o szczęśliwym wojny obrocie doniósł szybkim gońcem królowi: zaczém poseł cesarza Tureckiego na swoje dumne i zelżywe poselstwo nie najprzyjemniejszą odpowiedź otrzymał.
Panowie Wielkopolscy oburzeni wielu krzywdami, rozbojami i łupiestwy, których się w królestwie Polskiém łotrzyki Szlązkie dopuszczały, ogłosiwszy pospolite ruszenie i wkroczywszy zbrojno do Szlązka, zdobyli dwie warownie Gorzow i Ciecierzyn (Czeczerzin), z których najczęstsze na królestwo czyniono napady, spalili je i zburzyli, a po splądrowaniu wielu okolic Szlązka wrócili szczęśliwie do kraju. Od tego czasu przestały już owe łotrzyki najeżdżać ziemie Polskie. Pewien jednak Austryak, Zając (Zagyecz), inaczej zwany Hasenemer, którego Elżbieta królowa za życia starostą Wrocławskim uczyniła, aby królestwo Polskie niepokoił, jeszcze po śmierci królowej znaczne temuż królestwu wyrządzał szkody, i z miasteczka Namysłowa wypadając, wiele miast i włości ziemi Wieluńskiej w rumach i popiołach zagrzebał. Dobywszy nadto zamku Wieruszowa i spaliwszy go wraz z miastem, Klemensa Wierusza schwytał i w więzach do Wrocławia odstawił. Szerzył potém w ziemi Wieluńskiej łupiestwa i rozboje, zapędzając się aż pod przedmieścia Wielunia, a żaden nie znalazł się z panów Polskich, któryby skrócił jego zuchwalstwo. Tatarzy nakoniec w tymże roku około Zielonych Świątek wtargnąwszy liczną hordą do ziem Podolskich i Ruskich, i nie napotkawszy nigdzie oporu, splądrowali je aż pod sam Lwów, a podzieleni na kilka taborów, szlachtę i pospólstwo obojej płci w sromotną zagarnęli niewolą. Kiedy z ogromną zdobyczą ludzi i bydła powracali, uderzył na nich, acz małym pocztem swojego ludu, szlachcic Windyka, na ów czas dzierżawca Glinian, i rozbił kilka oddziałów hordy; wszelako potém od mnogiej ćmy barbarzyńców otoczony i pokonany, zginął wraz z całą drużyną swoich, jak mąż dzielny, wybawiwszy znaczną część brańców w porażce pierwszej Tatarów; wielu bowiem pod ten czas ratowało się ucieczką. Godzien wie-