zadawał się w drugą, i aby bez naradzenia się z panami królestwa Polskiego nie przedsiębrał nic w sprawie Tureckiej; oni bowiem podadzą mu rady, w jakiby sposób mógł najpierwej sam się ubezpieczyć, a potém wojnę ukończyć i Turków pokonać.“ Prosili nadto, „aby wszystko odłożywszy na bok, zjechał ojczyste odwiedzić królestwo.“ Nalegali o to nie tylko w imieniu wszystkich, ale i pojedynczo od siebie, przedstawiając, jakich klęsk doznała Polska w jego nieobecności przez pustoszący najazd Tatarów na ziemię Ruską, którzy nawet w tym roku około Zielonych Świątek wtargnąwszy do królestwa i zapędziwszy się bezkarnie aż po przedmieście Lwowskie, wiele tysięcy ludzi w sromotną uprowadzili niewolą, i jakie szkody zrządzili krajowi łotrowie Szlązcy. Temi czasy także Zbigniew kardynał biskup Krakowski, chcąc pomnożyć posiadłości i rozszerzyć granice swojego kościoła Krakowskiego, kupił ziemię i księstwo Siewierskie od Wacława książęcia Cieszyńskiego za sześć tysięcy grzywien szerokich groszy. Ale Mikołaj książę Raciborski ubiegł to księstwo podstępem, i zajął w posiadanie, zkąd wyniknęła wojna, do której wciągnieni zostali i inni książęta Szlązcy; a niektórzy z nich mniej winni, przez Piotra Szafrańca, który w zastępstwie króla na tej wojnie przywodził, mianowicie Bolesław książę Opolski, jako zaczepieni, żądali szkód wynagrodzenia; do ugody więc i załatwienia tego wszystkiego obecność króla koniecznie była potrzebna; odprawiono bowiem w Skawinie w dzień pierwszy Kwietnia i w dzień Ś. Urbana dwa zjazdy z Mikołajem książęciem Raciborskim, lecz nie zakończywszy wojny ułożono tylko rozejm do roku, to jest do oczekiwanego przybycia króla. Chodziły prócz tego pogłoski, że książę Kazimierz i Litwini sposobili się do wojny z Bolesławem książęciem Mazowieckim w celu odzyskania ziemi Drohickiej, którą on od lat trzech przeszło posiadał; utyskiwali na to wszyscy panowie radni koronni, że Bolesław książę Mazowiecki pozbawiony był dziedzicznej ziemi ojca i dziada swego i niesłusznie prześladowany wojną od Litwinów. Król Władysław rozerwany na różne strony tylu naciskającemi sprawami i poselstwy, wahał się i namyślał, co miał czynić, dokąd się najprzód udać, i za czyjém pójść zdaniem. Nie radby był porzucać obronę wiary, chrześcian i królestwa Węgierskiego w pierwszej wojnie poczętą; naglony prośbami i namowami papieża i tylu królów, książąt i państw obiecujących mu z swojej strony pomoc i wsparcie, tuszył, że coś wielkiego sprawi, jeśli przy tylu spodziewanych posiłkach weźmie się czynnie do dzieła, gdy w poprzedzającej wojnie sam własnym siłom zostawiony tak świetne nad Turkami mógł odnieść zwycięztwa. Widział nadto, że Węgrzy ośmieleni niezwykłém w tej wojnie powodzeniem, i pałający żądzą nowej z Turkami wojny, nie radzi byli do sposobniejszego czasu ją odkładać. Wprawdzie wzgląd
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/653
Ta strona została przepisana.