Zamiar ten, chociaż potajemny, nie zdołał się ukryć przed królem Władysławem, który osądził, że pogwałcenie rękojmi bezpieczeństwa danej Janowi Iskrze byłoby gorszącym i nader niebezpiecznym przykładem. Obawiając się zatém ściągnąć na siebie takiej niesławy, wysłał kilku Polaków, którzy Iskrę przebranego w obcą odzież z Budy uwieźli i szczęśliwie odprowadzili do Jawrynu. A gdy Węgrzy dowiedzieli się o jego ucieczce, nie karali już jego towarzyszów. Iskra, chociaż był głową przeciwnej strony, nie mógł odmówić wdzięczności swojej dla króla Władysława, i wszędy głosił z uwielbieniem, że mu Władysław życie ocalił. Zajął się potém król wraz z swemi Węgrzynami zebraniem pieniędzy na wydatki zamierzonej wojny potrzebnych. Skarb królewski był wyczerpany do szczętu; król bowiem zbyt hojny tak się na wszystkich z szczodrotą swoją wylewał, że mało co na swój użytek zostawiał. Po wielu przeto w tym przedmiocie naradach, uchwalono, ażeby wszystkie miasta i wsie tak królewskie jak szlacheckie złożyły pewną ilość pieniędzy do prowadzenia wojny potrzebnych, i aby w tym celu oszacowano majątki mieszkańców. Wielu panów Węgierskich, a nadto dwaj biskupi, Jan Waradyński i Szymon Jagierski, oświadczyli swoję do wyprawy gotowość. Wyznaczono więc pewne kraju części dla króla, inne dla biskupów i panów zaciągnionych do wojny, i ustanowiono w nich poborców. Janowi Huniadowi zlecono, aby przysposabiał wozy kosami zbrojne, działa burzące, strzelby, prochy, konie, i inne rzeczy do wyprawy potrzebne.
Zbliżał się atoli czas, w którym król Władysław przyrzekł był odwiedzić Polskę, wszyscy zatém prałaci z upragnieniem oczekiwali uroczystości Zielonych Świątek; niemniej tęskliwie i król tej pory wyglądał, w której miał ujrzeć matkę i swoje ojczyste strony, a razem skrócić nadużycia w jego nieobecności powstałe. Na powitanie króla wszystkie stany sposobiły się z radością; długie oczekiwanie czyniło tém pożądańszém jego przybycie. Ale jakiś los złowrogi pozazdrościł tego szczęścia Polakom. Chęć i zamiar króla Władysława udania się do Polski zniweczyła nie tak uchwala jako raczej prośby i błagania Węgrów. Podraźniono ich bowiem podejrzeniem i poniekąd niepłonną obawą, że Polacy przybyłego króla u siebie zatrzymają, wplączą w domową i Turecką wojnę, i na niezliczone narażą niebezpieczeństwa; że przez niego swoje raczej niżli Węgierskie popierać