układami pokoju, albo przynajmniej przerwać ją rozejmem: gdy bowiem rzecz toczyła się między swoimi i poddanymi królestwa, na którąkolwiek stronę wypadłoby zwycięztwo, panom koronnym nie mogłoby być miłém, ale raczej ciężkiém i bolesném. Skoro zatém posłowie namawiać poczęli obiedwie strony, i w imieniu króla i królestwa nakłaniać jednych i drugich do zgody, radząc, aby rozstrzygnienie sporu o ziemię Drohicką zostawić królowi Władysławowi, gdy z wojny Tureckiej szczęśliwie powróci, zgodzono się wzajemnie na rozejm; po którego przyjęciu i uchwaleniu przystąpiono do układów wieczystego przymierza. Wszelako posłowie królewscy, arcybiskup i wojewoda, nie chcieli do tych układów należeć, osądziwszy, że właściwiej było rzecz całą odłożyć do przybycia króla: w ich nieobecności zatém stanął pokój pod temi warunkami, „że Bolesław książę Mazowiecki otrzymać miał od Kazimierza książęcia Litewskiego sześć tysięcy kóp szerokich groszy Praskich, a odstąpić praw swoich do ziemi Drohickiej, wraz z nadaniem piśmienném które nań posiadał, nawzajem zaś powiat Węgrowski (Wingrow) do swego księstwa na własność przyłączyć.“ Po umówieniu więc na takich zasadach pokoju, obie strony złożyły oręż, a zamek Drohicki wydany został Kazimierzowi książęciu Litewskiemu, na co wzięto pierwej pieniądze i dano zakładników. Ale niezadługo Litwini żałować poczęli swoich układów, które naganiał im Maciej biskup Wileński, wyrzucając, „że wbrew obyczajom swoich przodków pieniędzmi a nie bronią walczyli, i krzywdy doznane odkupowali raczej niżeli mścili się za nie.“ Przeto i powiat Węgrowski, mimo przysięgę i zawarte przymierze, i pisma świadczące o jego odstąpieniu, Bolesławowi książęciu Mazowieckiemu wbrew prawu i słuszności wydarto; a gdy Bolesław przez wielokrotne poselstwa upominał się o zwrócenie mu zabranego powiatu i szanowanie umowy, książę Kazimierz odgrażał, „że pieniądze dane nową wojną odzyska.“ Ponieważ zaś panowie Polscy koronni w Piotrkowie zgromadzeni nie mogli się z Władysławem królem, jak było ułożono przez posłów, porozumieć, wątpili bowiem, aby się znajdował w Węgrzech; przeto wszystkie swoje życzenia wyłożyli na piśmie, i spiesznym gońcem posłali do Jego Królewskiej Miłości, odradzając mu na wszelki sposób wyprawę przedsięwziętą wbrew przymierzu zawartemu z Turkami, i usiłując przekonać króla, że lepiej było porzucić zamiar, przeciw któremu ważniejsze mówiły przyczyny i względy.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/671
Ta strona została przepisana.