skiej trzymacie, oraz lud chrześciański Greków i Bulgarów (który aby drogami Pańskiemi postępował, porzuciwszy obrządek kościoła wschodniego, świeżo pod Eugeniuszem IV papieżem zjednoczył się z kościołem zachodnim) jarzmem i niewolą gnębicie, zalecamy i rozkazujemy: abyście tymże chrześcianom, dla których wyzwolenia z królestw naszych Polskiego i Węgierskiego aż w te strony przybyliśmy i za przewodnią Bożą dalej posunąć się zamierzamy, swobodę im należną wrócili, iżby bez przeszkody Bogu i kościołowi Rzymskiemu służyć mogli. Nadto, abyście pomienione wyżej zamki pod nasze i katolickie poddali panowanie; zaczém macie je natychmiast do rąk wojskowej zwierzchności naszej oddać, sami zaś do miasta Gallipoli, a ztamtąd do Azyi, odwiecznych swoich siedlisk w Natolii ustąpić. Co abyście z wszelkiém bezpieczeństwem uczynić mogli, wszystkim w ogóle i każdemu w szczególności pewną i spokojną podróż brzmieniem niniejszego pisma z mocy i łaski naszej królewskiej skutecznie zaręczamy. Jeślibyście zaś temu pismu okazali się upornymi, wprowadzimy wojska nasze przeciw wam i wydamy was na łupiestwo i zgubę żołnierzom naszym. Poprzysięgliśmy bowiem Bogu Wszechmogącemu i Synowi jego Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, na was i na władcę waszego Amurata, którego cesarzem zowiecie, przy pomocy Boskiej zbrojnie nastąpić, i jako naszych i całego świata chrześciańskiego nieprzyjacioł, wszystkiemi siłami ścigać, wojować i nękać.“
Tak rozpisane listy wziął król w swoje silne i zwycięzkie ręce, i trzem z pomiędzy jeńców Tureckich życie darowawszy, kazał do kraju rzeczonego zanieść. Po których przeczytaniu (wracamy bowiem do tego, na czém się stanęło) wielu Turków poopuszczało z bojaźni zamki przez siebie dzierżone; niektórzy zaś, zaufani w położeniu i obronności miejsca, a zwłaszcza ci, którzy trzymali zamki Szumen i Petrecz, nie chcieli z nich ustąpić. Widząc się zatém ubezpieczonymi troistym murem, głębokiemi rowami i skalistemi góry, śmiało oparli się wojsku królewskiemu i wytrzymali z razu jego natarcie. Ale chociaż rzeczeni Turcy bronili się mężnie w murach zamkowych, wszelako rycerstwo królewskie pokonało ich w dniu jednym, stoczywszy z nimi krwawą bitwę, i przeszło pięć tysięcy ludzi, częścią pospychanych z murów i wieżyc, częścią mieczem i ogniem zgładzonych, wytępiło. Wielu także Bulgarów a nawet i Turków zaraz za pierwszym napadem przeszło na stronę królewską; wielu król swoją łaską i litością ochronił, a nie małą liczbę Slawów i Węgrów, których Turcy od lat wielu w srogiej tu niewoli trzymali, oswobodził i do Węgier Dunajem odesłać kazał.
Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/676
Ta strona została przepisana.